Jeśli rodzic zechce zabrać w weekend na basen w Bochni swoje trzyletnie dziecko, to za godzinną wizytę będzie musiał zapłacić 17,5 zł. Z czego aż 8 zł wyda na swoją małą pociechę - bo tyle w weekend i święta kosztuje wejściówka dla dziecka w wieku 3 - 6 lat. - Odchodzimy od systemu darmowych wejść - tłumaczy politykę cenową pływalni dyrektor Krzysztof Tyszkowski. I faktycznie - darmowych wejściówek już nie ma, bowiem od niedawna trzeba płacić nawet za bilet dla kilkumiesięcznego bobasa (3 zł - niezależnie od dnia). Rodzice są niemile zaskoczeni, coraz częściej głośno wyrażają swoje niezadowolenie (także kontaktując się z naszą redakcją) i decydują się na korzystanie z nieodległej Krytej Pływalni w Proszówkach. Tam cennik jest prosty i przejrzysty, a same ceny znacznie niższe. Niezależnie od godziny wejścia, czy dnia tygodnia dorośli płacą 6,49 zł (w Bochni nawet 9,50 zł), studenci 4,30 zł (w Bochni nawet 8 zł, ale do niedawna zniżkę mieli tylko... dzienni), młodzież szkolna 3,23 zł (w Bochni nawet 8 zł). No i w Proszówkach dzieciaki poniżej 3 lat wchodzą za darmo. Na pocieszenie klienci pływalni w Bochni mają w promocji tańsze godziny - od godz. 6.30 do 8.00 i od 13.30 do 15.00 (dorośli płacą wtedy 6 zł). Zimno i z robotnikami nad głową Ceny wejściówek to nie jedyne pole, na którym bocheńska pływalnia przegrywa ostatnio z Proszówkami. Klienci skarżą się bowiem na zimno oraz nieprzyjemne zapachy. Obie te niedogodności wiążą się z remontem dachu. Dyrektor twierdzi, że prace odbywają się nocą, ale robotników widziano także w ciągu dnia. Pod dachem rozłożona jest specjalna plandeka, na dole klienci normalnie korzystają z basenu, a nad ich głowami trwają prace, przy których używa się szkodliwych dla zdrowia substancji... - Jeżeli będzie taka sytuacja, że będzie czuć farbę, a dzieci będą się skarżyły to w najbardziej uciążliwym okresie zamknę basen. To wyjdzie w trakcie prac. Zobaczymy jak będzie działał pierwszy bieg wentylacji, na razie po włączeniu drugiego nie ma jakiś efektów ubocznych, więc można normalnie pracować - uspokaja dyrektor Krzysztof Tyszkowski. Władzom miasta, które dokładają do basenu około 1 mln zł rocznie, zależy na poprawie kondycji finansowej tej jednostki budżetowej. Przy obecnej polityce cenowej i upowszechniającej się opinii obiektu drogiego i mało przyjaznego "rodzinnie" może okazać się to trudne. Mirosław CISAK