Bartek Ostałowski, dziś student IV roku PWSZ w Nowym Sączu, twierdzi, że - niezależnie od prędkości, z jaką jechał motocyklem - skutki uderzenia w barierkę o zagęszczonych szczeblach byłyby dużo łagodniejsze. - Mijają trzy lata od tragedii Bartka Ostałowskiego i do tej pory nikt nie zmienił barierki na moście - zauważył w rozmowie z "Dziennikiem Polskiem" biegły sądowy Jan Gawlak, który jest autorem ekspertyzy po wypadku. - Zardzewiała barierka nad potokiem Łącznik, na którą się nadział motocyklista, nadal może być pułapką dla osób poruszających się po ulicy Nawojowskiej. Biegły sądowy, analizując okoliczności wypadku, doszedł do przekonania, że motocyklista mógł poruszać się swoją hondą z prędkością nawet do 125 km na godz. Świadczyć miałyby o tym ślady na jezdni w miejscu zdarzenia. Bartek zaprzecza jednak, by jechał z taką prędkością. Same okoliczności wypadku pamięta wyrywkowo. Wie, że podjeżdżał ulicą Kamienną do Nawojowskiej i wykonał skręt w prawo, objeżdżając cegielnię. - Niemożliwe, bym na bardzo krótkim odcinku rozpędził się do takiej prędkości - mówi dziś Bartek. - Zacząłem hamowanie dużo wcześniej, przed bramą wjazdową do cegielni, bo z tego, co pamiętam, z lewej strony, z ulicy Zubrzyckiego, wyjechał jakiś samochód. Musiałem się przestraszyć, straciłem panowanie nad motorem. Wpadłem najpierw na taki uskok ziemny, wystający jak krawężnik chodnika i on pewnie spowodował, że się wywróciłem. Gdybym upadł na barierkę kilka metrów wcześniej, jej ostry koniec przebiłby mnie na wylot i na pewno bym zginął. Moje ręce natrafiły na jedną z kilku podpór barierki mostowej. W pozwie wytknięto Miejskiemu Zarządowi Dróg, że dopuścił do istnienia w tym miejscu tak skonstruowanej rurowej bariery. Do dziś można ją oglądać, bo wygląd nie zmienił się od czasu sobotniej tragedii w sierpniu 2006 roku. Może tylko bardziej zarosła trawą. Nikt jej nie ruszał, nie próbował nawet zakonserwować czy pomalować. Rura górna, ostro zakończona, opiera się na kilku przyspawanych podporach. Dolna poprzeczka, ledwo widoczna w trawie, jest na końcu zgięta do ziemi. "Barierka - czytamy w pozwie - nie spełnia wymogów wymaganej energochłonności, a jej czołowa część stanowi potencjalne zagrożenie w ruchu drogowym". Opinia ta została sformułowana na podstawie przepisów z lipca 2003 r., określających normy dla urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego, drogowych barier ochronnych i osłon zabezpieczających. - Gdyby bariera na moście była gęsto wypełniona szczeblami, to bym się o nie rozbił, ale z innym skutkiem - dodaje Bartek. - Otrzymaliśmy pozew - potwierdza dyrektor MZD Grzegorz Mirek. - Nie chciałbym się na razie do niego ustosunkowywać. Wojciech Chmura