Kierowcy jeżdżący skrótem od mostu heleńskiego ulicą Dunajcową, potem przez tory kolejowe, na Marcinkowice lub odwrotnie, doskonale znają to fatalne miejsce. Znajduje się ono mniej więcej w połowie odległości między skrzyżowaniem przy moście, a skrzyżowaniem z ulicą Jagodową. Kałuża wody stoi tam bez względu na porę roku. Podczas ostatnich opadów sprzed kilku dni ktoś nie wytrzymał i poprosił o stanowczą interwencję w Miejskim Zarządzie Dróg. Woda rozlała się na obie strony jezdni, zatapiając pobocza. - Mieszkam tam w pobliżu i żeby dotrzeć do sklepu, muszę wsiadać w samochód, bo tylko tak mogę pokonać przeszkodę - mówi rozmówca dziennikarzy. Bogdan G., właściciel posesji, obok której stoi woda, ma jeszcze gorsze informacje na ten temat. Pobudował się tam dwadzieścia lat temu, gdy na ulicy Dunajcowej nie było jeszcze asfaltu. Problemy zaczęły się wkrótce po położeniu dywanika asfaltowego. Wytworzyła się tam niecka zbierająca wodę z okolic. - Przy wejściu do mojego domu jest obniżenie, do którego ścieka woda z okolicznych dróg bocznych i podwórek. Źle zrobili jezdnię - mówi Bogdan G. - Ciągle mam podtapiane podwórko i piwnice. Zalewało mnie już trzy razy, a pod wodą znalazły się piece, hydrofory, narzędzia. Nawet nie próbowałem robić jakichś przekopów, bo nie ma gdzie. Dodaje, że niedługo po objęciu stanowiska, był u niego dyrektor Grzegorz Mirek i obiecał, że sprawą się zajmie. - Do dziś nic nie jest zrobione. Ja przestrzegam. Obok wejścia, w linii ogrodzenia, znajduje się skrzynka energetyczna, która za każdym przejazdem samochodu jest zalewana fontannami wody. Już cała na zewnątrz zardzewiała. Kiedyś może dojść do nieszczęśliwego przebicia prądu. Faktycznie, dyrektor Mirek nie tylko odwiedził, ale także w grudniu 2007 r. napisał pismo, w którym informował Bogdana G.: "Informuję, że MZD zlecił opracowanie projektu budowlanego na wykonanie kanału opadowego na odcinku ul. Dunajcowej od ul. Dmowskiego do pana posesji - można przeczytać w piśmie. - Z uwagi na czasochłonność opracowania i konieczność uzyskania odpowiednich decyzji administracyjnych, wykonanie robót nastąpi w miesiącach marzec, kwiecień 2008 roku". - Na tym korespondencja pisemna się urwała - mówi sąsiad kałuży. - Dalej już były bezskuteczne telefony do MZD. - Sytuacja się zmieniła - wyjaśniał wczoraj dziennikarzom dyrektor Mirek. - Mamy już wreszcie projekt budowlany i możemy wprowadzić inwestycję do budżetu na przyszły rok. Jej koszt to ok. pół mln zł. Dyrektor przyznaje, że droga została źle ułożona i trzeba teraz pociągnąć kanalizację od posesji aż do pętli autobusowej przy ulicy Dunajcowej. - To jest duże zadanie i wcześniej, mimo zagrożeń, o jakich właściciel posesji wspomina, nie do wykonania - stwierdza Mirek. WCH