W noc andrzejkową, będąc pod opieką babci, chłopiec niepostrzeżenie wyszedł z domu. Ubrany tylko w bluzę od piżamy spędził kilka godzin na mrozie, wyziębiając sobie organizm do 12 stopni Celsjusza. Dzięki funkcjonariuszowi policji, który znalazł chłopca, i lekarzom z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, chłopca udało się uratować. Lekarze przywrócili chłopcu właściwą temperaturę dzięki metodzie ogrzewania krwi opracowanej przez lekarzy z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej w Krakowie. - To nieopisana radość dla mnie. Jestem wdzięczna lekarzom, wszystkim ludziom, którzy się modlili, sąsiadom... - mówi babcia chłopca.\ Chłopiec czuje się coraz lepiej Z ostatnich informacji przekazanych przez personel szpitala w Krakowie wynika, że 2-letni Adaś czuje się coraz lepiej. - Nie stwarza żadnych problemów. Zachowuje się jak normalny dwulatek - relacjonuje pielęgniarka Wioletta Dyrcz. Chłopiec ma dobry apetyt - na śniadanie poprosił o parówki. Z coraz lepszej kondycji Adasia cieszy się także dyrektor szpitala. - Wierzyłem w sukces, ale nie tak spektakularny - przyznał doc. Maciej Kowalczyk.