W kwietniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Limanowej uznał Annę A. za winną, i skazał ją na dwa lata w więzienia w zawieszeniu. Sąd zakazał ponadto Annie A. pełnienia funkcji dyrektora w szkołach przez 5 lat i nakazał wypłatę 5 tys. zł. zadośćuczynienia rodzinie zmarłej nauczycielki. Przypomnijmy, że zdaniem sądu, dyrektorka doprowadziła do obniżenia samooceny nauczycieli, utraty wiary we własne możliwości, wywołała u nich silne reakcje stresowe i doprowadziła do rozstroju nerwowego. "Czy ja musiałam być ofiarą?" - Jestem zadowolony, że oskarżona został uznana za winną. Ten wyrok jest ogromnie ważny dla środowiska nauczycielskiego - mówił po ogłoszeniu orzeczenia pełnomocnik rodziny Bernadetty G., która popełniła samobójstwo w konsekwencji szykan ze strony dyrektorki. Bernadetta G. zostawiła trzy listy pożegnalne, które adresowane były do rodziny, wizytatorki kuratorium oświaty i dyrektorki szkoły. Fragmenty tego ostatniego na sądowym korytarzu cytował mąż zmarłej. "Czy ja musiałam być ofiarą tej szkoły tylko dlatego, że pomiędzy mną, a siostrą dyrektorki był konflikt? Dłużej już tego nie mogę ciągnąć, ja się do tego nie nadaję" - napisała Bernadetta G. w liście pożegnalnym. Znęcała się, poniżała i upokarzała Na podstawie zeznań męża Bernadetty G. sąd uznał że, była ona zmuszona przez dyrektorkę do pracy w przedszkolu, choć wcześniej uczyła w szkole. Anna A. wmawiała pokrzywdzonej, że nie ma odpowiednich kwalifikacji do uczenia w szkole. Doprowadziło to do jej poniżenia i upokorzenia. W procesie cywilnym mąż zmarłej Bernadetty G. domaga się od tego urzędu zadośćuczynienia w kwocie 600 tys. zł.