Według relacji rzecznika zakopiańskiej policji Romana Wieczorka, w czwartek około godz. 10.25 policjanci zostali wezwani na interwencję do domu na zboczu Antałówki. "Początkowo nic nie wskazywało, że będziemy mieli do czynienia z bardzo dramatycznym zdarzeniem. Pierwsze wezwanie dotyczyło sytuacji, w której mężczyzna miał rzucać kamieniami w okna" - mówił Wieczorek. Kolejne połączenie z policyjnym numerem alarmowym zostało nagle przerwane. "Niezwłocznie dyżurny skierował wszystkie dostępne siły policyjne, które mieliśmy w Zakopanem" - relacjonował Wieczorek. Patrol, który przyjechał na miejsce jako pierwszy, zatrzymał 30-letniego mężczyznę, który był bardzo agresywny. W budynku funkcjonariusze znaleźli dwie ciężko ranne kobiety. Jedna z nich - 72-latka - nie dawała oznak życia, a druga - 76-latka, była w ciężkim stanie. Służby ratunkowe, które przybyły na miejsce zdarzenia, udzieliły poszkodowanym pierwszej pomocy i zabrały kobiety do szpitala. Niestety, 72-letniej kobiety nie udało się uratować. Druga kobieta przeżyła atak i przebywa w zakopiańskim szpitalu. "Policyjne czynności trwały do bardzo późna. Technicy z udziałem prokuratora zabezpieczyli wiele dowodów i dokumentów dotyczących tego zdarzenia. W tej chwili oceniamy to zdarzenie w kierunku zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Dalsze czynności w tej chwili nadal trwają pod nadzorem prokuratora" - dodał rzecznik policji. Z ustaleń policji wynika, że sprawca i ofiary były sobie obce. 30-latek miał najpierw obrzucać dom kamieniami, a później przez wybite okno wtargnął do domu. Poza nożem śledczy zabezpieczyli także inne narzędzia m.in. łopatę. Policja nie potwierdza medialnych informacji, jakoby sprawca ataku miał się leczyć psychiatrycznie. Wiadomo, że jest to mieszkaniec Zakopanego i wcześniej nie był karany. Mężczyźnie grozi 25 lat więzienia lub dożywocie.