Wnioski o kary dyscyplinarne dla nauczycielek przygotował krakowski rzecznik dyscyplinarny dla nauczycieli. Zdaniem rzecznika, kobiety atak widziały, ale nie podjęły żadnych działań. We wnioskach, skierowanych do komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli przy wojewodzie małopolskim kurator domagał się ukarania obu nauczycielek naganami, ponieważ nie zareagowały na atak i nie podjęły działań w celu zapewnienia bezpieczeństwa zaatakowanej uczennicy. Nauczycielka może się odwołać Sprawa dotyczy 13-letniej gimnazjalistki, która 8 września w gimnazjum nr 6 w Krakowie podczas przerwy zaatakowała nożem koleżankę. Były to pierwsze dni pobytu w szkole 13-latki, która wcześniej uczyła się w Szkocji. Napadnięta z ranami ciętymi twarzy i szyi trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację. Decyzja w sprawie ukaranej nauczycielki jest nieprawomocna. Stronie przysługuje odwołanie. Kara nagany z ostrzeżeniem jest najniższą karą przewidzianą w Karcie Nauczyciela. Jest jednak dolegliwa dla nauczycieli, ponieważ trafia na trzy lata do ich akt personalnych i jest dowodem ich błędów zawodowych. Następną karą jest zwolnienie z pracy, kolejną - zwolnienie z pracy z zakazem pracy w zawodzie nauczyciela przez trzy lata. Najcięższą karą jest wydalenie z zawodu. 13-letnia napastniczka trafiła do schroniska dla nieletnich, a potem do szpitala psychiatrycznego. Zdaniem lekarzy ze względu na stan zdrowia nie mogła zrozumieć swojego postępowania ani nim pokierować. Sąd zastosował wobec niej środek leczniczy w postaci umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym. Śledztwo zostało umorzone Po analizie filmu z monitoringu szkoły, sąd dla nieletnich wyłączył część materiałów dotyczących bezpieczeństwa uczniów i przekazał prokuraturze. Ta wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję krakowskiego gimnazjum w zakresie zapewnienia uczniom bezpieczeństwa. Na początku grudnia śledztwo zostało umorzone. Zdaniem prokuratury, dyrektorka szkoły dopełniła obowiązków w zakresie zapewnienia młodzieży i nauczycielom bezpiecznych warunków nauki i pracy. Prawa nie złamały - według ustaleń prokuratury - również nauczycielki. Jedna z nauczycielek, która była świadkiem ataku, udała się do sekretariatu, aby zlecić wezwanie pogotowia i policji. Zdaniem prokuratury, była to dopuszczalna reakcja, ponieważ nauczycielka nie zaniechała swojego obowiązku udzielenia pomocy, ale podjęła działania, by wezwać odpowiednie służby. Z kolei druga nauczycielka, widząc szarpiące się uczennice, nie miała - według prokuratury - świadomości niebezpiecznego charakteru zajścia i nie zdawała sobie sprawy, że istniało zagrożenie dla życia i zdrowia uczennicy. Na tej podstawie prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wydarzeń w szkole, nie dopatrując się naruszenia prawa. W sprawę włączyli się politycy W sprawie ukaranej nieprawomocnie nauczycielki głos zabrali politycy PiS Ryszard Legutko i poseł Ryszard Terlecki; Terlecki wysłał interpelację do minister edukacji, w sprawie braku odpowiednich procedur, informujących o tym, jak nauczyciele mają postępować w podobnych przypadkach. Początkowo - bez analizy filmu z monitoringu - kuratorium twierdziło, że w szkole nie było żadnych uchybień i doszło tam do nieszczęśliwego wypadku. Po ujawnieniu informacji w mediach, że na filmie widać brak reakcji nauczycieli na atak, kuratorium poinformowało, że "w ślad za pojawiającymi się wątpliwościami i nowymi dowodami w sprawie" nadal prowadzi postępowanie. Jego efektem była decyzja o wszczęciu postępowań wyjaśniających w stosunku do dwóch osób.