Obrońcy Pawła D. oraz innych podejrzanych utrzymywali, że prokuratura nie zgromadziła dowodów potwierdzających winę ich klientów. Z kolei prokuratura twierdzi, że dysponuje wystarczająco mocnymi materiałami. - Dowody te przekonały sąd - powiedział prok. Marek Wełna. - Sprzeciwialiśmy się zwolnieniu z aresztów podejrzanych także ze względu na wysokie kary, jakie im grożą i z obawy o możliwość matactwa - dodał. Prokuratura zarzuca Pawłowi D. oraz dziesięciu innym osobom pranie brudnych pieniędzy, świadczenie nieprawdy i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Według ustaleń prokuratury, podejrzani, korzystając z prawdziwych lub fikcyjnych firm, pobierali tzw. łapówki menedżerskie, nazywane prowizjami, za sprzedaż komponentów do mieszania paliw. Aby ukryć przepływ pieniędzy, fałszowali dokumenty.