Aquarium otworzył w 2008 roku Nathan Gendreau. Na parterze i piętrze budynku przy ul. św. Sebastiana 9 zobaczyć można było rzadkie, objęte ochroną okazy egzotycznych zwierząt. Rocznie placówkę odwiedzało około 60 tys. osób. Problemy zaczęły się gdy zarządcą budynku, Instytut Systematyki i Ewolucji Zwierząt Polskiej Akademii Nauk, zarzucił Amerykaninowi niepłacenie czynszu i dewastowanie pomieszczeń. Według Instytutu, najemca remontował pomieszczenia - znajdujące się w zabytkowej kamienicy - bez konsultacji i nie płacił od dwóch lat za czynsz. Sprawę rozstrzygnął sąd - zapadł wyrok eksmisyjny. Aquarium czynne było do 11 czerwca. Niestety - jak informuje "Dziennik Polski" - jego właściciel wyprowadzając się z budynku pozostawił po sobie ruinę - porozbijał akwaria, zniszczył dekoracje, a w dodatku zostawił bez opieki kilkanaście zwierząt. Na jednej ze ścian ktoś sprayem napisał "the end" (ang. koniec). "To jakieś szaleństwo. To nie była wyprowadzka, ale celowe niszczenie na złość" - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" Wiesław Krzemiński, dyrektor Muzeum Przyrodniczego ISEZ PAN, które również znajduje się w budynku. Gendreau odpiera zarzuty. Twierdzi, że oskarżenia pod adresem jego osoby są bezpodstawne i że próbował porozumieć się z Instytutem, ale bez skutku. Zapewnia, że znalazł nowy dom dla wszystkich okazów, ale zabrakło mu czasu na dokończenie wyprowadzki, a ekspozycji nie niszczył z zawiści, ale "tak było szybciej"... Kto ma rację? Trudno stwierdzić - jedno niestety jest pewne: Aquarium przy ul. św. Sebastiana znika na zawsze z mapy Krakowa.