Ksiądz Mirosław Drozdek, kustosz słynnego Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach, był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Ewa" - twierdzi "Tygodnik Podhalański". Sam zainteresowany zdecydowanie zaprzecza zarzutom i zapowiada, że swoich praw będzie bronił w sądzie. - Będę bronił swoich praw w sądzie. Zostałem zniesławiony. W związku z tym na drodze sądowej będę dochodził swoich praw, które zostały naruszone przez "Tygodnik Podhalański" - powiedział ks. Drozdek. Doniesienia tygodnika nazywa kłamstwem także były szef zakopiańskiej bezpieki, major Andrzej Szczepański, który miał prowadzić Drozdka. Autorzy artykułu uważają jednak, że były esbek nie może być wiarygodnym świadkiem: W ciągu czterech lat współpracy, między 1985 a 1989 rokiem, agent "Ewa" przekazał 28 meldunków służbie bezpieczeństwa, a w nich znajdowały się między innymi informacje dotyczące Lecha Wałęsy czy ks. Stanisława Dziwisza. Dziennikarze, którzy ujawnili sprawę, powołują się na dokumenty zgromadzone przez SB, jak również na informacje szefa SB w Zakopanem, który miał być prowadzącym księdza Drozdka. Ksiądz Drozdek zaprzecza, by był agentem. Broni się, mówiąc, że z powodu swojej funkcji musiał występować o paszport. Według niego, wówczas pytano go o coś, a on odpowiadał. Drozdek tłumaczył, że trudno, by ukrywał to, iż był u niego Lech Wałęsa, skoro SB i tak przez cały czas go śledziło: Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, kapelan hutniczej "Solidarności" z Krakowa, który apeluje o oczyszczenie środowiska duchownych i ujawnienie nazwisk, mówi, że pseudonim "Ewa" jest mu znany. Nie wie jednak, kto się za nim krył: Dla mieszkańców Podhala informacje gazety były szokiem. Sanktuarium na Krzeptówkach to szczególne miejsce, gdzie przyjeżdżają turyści, pielgrzymi, ale także głowy państw, premierzy: Atmosfera lustracyjna w krakowskim Kościele zagęszcza się, od kiedy ks. Tadeusz Zaleski wystąpił z publicznym apelem o samooczyszczenie środowiska i ujawnienie, kto współpracował z SB i donosił na Karola Wojtyłę oraz jego następcę kard. Franciszka Macharskiego. Kilka dni po wystąpieniu ks. Zaleskiego w archidiecezji krakowskiej postanowiono powołać komisję historyczną "Pamięć i Troska", która ma się zająć badaniem dokumentów znajdujących się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej. Krakowscy księża podkreślają, że nie chodzi tylko o ujawnienie byłych współpracowników SB, ale i o "zbadanie ról i postaw oraz cierpień kapłanów archidiecezji krakowskiej w czasach PRL".