Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, mężczyzna nie przyznał się do udziału w grupie przestępczej. Prokuratura wystąpiła do sądu o jego aresztowanie. W czerwcu zatrzymanych zostało pięć osób związanych z biurem tłumaczeń, które ma siedzibę w Krakowie i 35 filii w całym kraju. Właścicielce firmy Ewie Sz. prokuratura postawiła zarzuty podrabiania dokumentów i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, a jej synowi Janowi Sz. zarzut kierowania grupą. Obojgu grozi do 10 lat więzienia. Na trzy miesiące trafili do aresztu. Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej usłyszeli: menedżer firmy, główny księgowy i szefowa jednego z oddziałów biura w Krakowie. Oni też przebywają w areszcie. Według ustaleń prokuratury, Ewa Sz., pracownica jednej z krakowskich uczelni, polecała i organizowała podrabianie tłumaczeń umów kupna-sprzedaży i dokumentów rejestracyjnych samochodów sprowadzanych do Polski z Niemiec. Kobieta mając kwalifikacje tłumacza przysięgłego jako jedyna w biurze była uprawniona do podpisywania dokumentów. Tymczasem, jak stwierdzono w śledztwie, każda z filii biura dysponowała drukami in blanco odpowiednio opieczętowanymi. Zatrudnieni w terenie pracownicy, którymi byli np. studenci uczący się języka niemieckiego, jedynie wpisywali w rubryki odpowiednie dane o pojeździe. Według prowadzących śledztwo w biurze mogło zostać przetłumaczonych nawet 100 tys. dokumentów. Prawdopodobnie tylko część dochodów firmy była opodatkowana, dlatego sprawę bada też Urząd Kontroli Skarbowej.