- W zabytkowej dzielnicy wyrósł las znaków, wpływając negatywnie na estetykę tego miejsca. Dodatkowo wiele z nich ustawiono tak, że utrudniają ruch na chodnikach - zwraca uwagę Elżbieta Wnuk ze Stowarzyszenia "Przyjazny Kazimierz". - Ciekaw jestem, ile to wszystko kosztowało - zastanawia się Jacek Balcewicz, radny Dzielnicy I Stare Miasto. Okazuje się, że w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu nie wiedzą dokładnie, ile pieniędzy kosztowały nowe znaki i ich montaż. Koszty owiane tajemnicą - Koszt wprowadzenia nowego oznakowania na Kazimierzu będzie znany, gdy dostaniemy wszystkie faktury. Obowiązują wieloletnie umowy podpisane po przetargach z firmami, które zajmują się utrzymaniem dróg i ich oznakowaniem. W ramach tych umów zamontowano nowe znaki - wyjaśnia Jacek Bartlewicz, rzecznik ZIKiT. Dziennikarze sprawdzili w jednym ze sklepów, ile kosztuje znak mini oznaczający miejsce parkingowe z tabliczką pokazującą sposób postoju i słupkiem. Wyliczono, że trzeba byłoby zapłacić ok. 240 zł. Do tego trzeba doliczyć montaż. - Zastanawiające jest, że teraz, kiedy miasto na wszystkim szuka oszczędności, zdecydowało się na postawienie tylu znaków na Kazimierzu. Wprowadzono tam strefę płatnego parkowania, nie zdążono z montażem parkomatów, a pojawił się las znaków - komentuje Jacek Balcewicz. Niektóre ustawiono na środku chodników - Niektóre znaki ustawiono na środku chodników, tak że nie da się nieraz przejść, nie mówiąc już o przejechaniu wózkiem z dzieckiem. Tak jest przykładowo przy ul. Estery. A na dodatek często do znaków przypinane są rowery. Na niektórych ulicach znaków jest tak dużo, że kierowcy mogą być zdezorientowani, a turyści robiący zdjęcia zabytkowego Kazimierza, na każdej fotografii będą mieli znaki - mówi Elżbieta Wnuk. - Odniosłem wrażenie, że niektóre ze znaków wpychano na siłę, byle je pomieścić na Kazimierzu. Nieraz robiono to wbrew zasadom logiki. Przykładowo przy ul. Kupa postawiono znak na wprost wejścia do jednej z kamienic. Efekt jest taki, że jakby ktoś chciał wnieść do niej szafę czy wersalkę, to nie da rady, bo stoi znak - dodaje radny Jacek Balcewicz. Oznakowanie jest zgodne z prawem - Oznakowanie jest zgodne z projektem organizacji ruchu i z obowiązującym prawem. Ma dokładnie wskazywać zarówno granice strefy, jak i wszystkie miejsca postojowe w strefie płatnego parkowania. Z 800 znaków, które umieściliśmy w strefie na Kazimierzu, część to znaki, które zastąpiły poprzednie pełnowymiarowe oznakowanie. To zaś w przyszłości będzie wykorzystane w innych rejonach miasta - informuje Jacek Bartlewicz. Wyjaśnia, że znaki są miniaturowe, ponieważ takie było zalecenie konserwatora. Przypomina, że kiedyś Rada Dzielnicy I wnioskowała o wprowadzanie takich znaków. - Podjęliśmy taką uchwałę, ale chodziło o to, aby tego typu znaki umieścić w ścisłym centrum przy obiektach zabytkowych. Przy nich znaki nie powinny rzucać się w oczy. Na ulicy Grodzkiej, która leży na Drodze Królewskiej, do tej pory nie ma takich znaków, a tak wiele ustawiono ich na Kazimierzu - mówi radny Jacek Balcewicz. TYM piotr.tymczak@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Załoga wciąż niezdecydowana