Od wielu lat właściciele psów mieli obowiązek uiszczania podatku za swoje czworonogi. Ostatnio, czyli w 2007 roku, było to 22 zł. Taki podatek w całym kraju został zniesiony z początkiem 2008 roku, a radni uznali, że nie będą wprowadzali w zamian opłaty za psy, którą przewidują nowe przepisy. Uznano wtedy, że nie ma argumentu, by utrzymywać takie - praktycznie nadal podatkowe - obciążenie jakiejś grupy mieszkańców, zwłaszcza że większość i tak nie płaciła. I od czterech lat w Krakowie nie pobierano opłaty, ale teraz prezydent postanowił ją reaktywować. Byłyby zwolnienia i ulgi - Obecnie - zgodnie z przepisami - maksymalna stawka tej opłaty w 2012 r. może wynosić 115,31 zł, przy czym w polityce podatkowej gminy Kraków na lata 2012 - 2014 zapisano, że wyniesie ona 60 procent stawki maksymalnej. Po zaokrągleniu kwoty proponuje się 60 zł rocznie od jednego psa - podano w magistracie. Byłyby jednak także zwolnienia i ulgi. Urząd poinformował, że nie płaciłyby m.in. osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności (za jednego psa), w tym korzystające z psa asystującego; w wieku powyżej 65 lat prowadzące samodzielnie gospodarstwo domowe (także za jednego psa), płacący podatek rolny (za dwa psy). Miasto zaproponowało również zwolnienie od opłaty (przez rok) za psy wzięte ze schroniska. Pieniądze miałoby zbierać KTOZ Pieniądze miałoby zbierać Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które jednocześnie mogłoby zatrzymać połowę kwoty, a oszacowano, że w 2012 r. powinno być około 300 tysięcy zł. Do 2008 roku 99 procent zebranej kwoty przypadało właśnie KTOZ, które przeznaczało pieniądze na bezdomne czworonogi. Przed czterema laty KTOZ w ciągu roku zebrało z podatku około 93 tys. zł. - Nikt nigdy nie miał zastrzeżeń do wydatków. Wszystkie były ewidencjonowane, każda złotówka - mówią przedstawiciele KTOZ. Pieniądze wydawano m.in. na zakup karmy dla bezdomnych zwierząt (dokarmianych przez mieszkańców), na środki antykoncepcyjne dla kotów, usługi weterynaryjne i świadczenia medyczne, na nowe wybiegi w azylu, na opłacenie czasowego pobytu zwierząt (zabranych po interwencjach), a także na interwencje. Radni mają wątpliwości Barbara Grzywacz, kierownik Biura KTOZ w Krakowie, przyznaje, że dodatkowe pieniądze na taką działalność z pewnością by się przydały. Krakowski radny Grzegorz Stawowy ma jednak wątpliwości - nie co do konieczności pomagania zwierzętom, ile wprowadzania kolejnego podatku. - Nie znałem tej propozycji prezydenta. To jakaś kolejna kosmetyka, a nie realne zmiany w całej gospodarce finansowej gminy. Musimy dokładnie przeanalizować, czy będzie warta skórka za wyprawkę, zwłaszcza że - jak wynika z doświadczeń sprzed lat - i tak większość właścicieli psów nie płaciła, a nie ma żadnych możliwości, by to kontrolować - zwraca uwagę radny. W ostatnich czterech latach w KTOZ można było wykupić same numerki identyfikacyjne psów, ale już dobrowolnie. W tym roku zdecydowało się na to zaledwie około 200 osób, a psów jest w Krakowie kilkadziesiąt tysięcy. J.ŚW janusz.swies@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Ruszył proces lustracyjny Powiaty zjednoczyły siły Sztuka może pomóc