Sąd zdecydował, że pokrzywdzonej Małgorzacie Plincie należy się 50 tys. zł zadośćuczynienia za mobbing oraz 10 tys. zł za utratę zarobków i wydatki na leczenie. Małgorzata Plinta - obecnie emerytka, pracowała w Urzędzie Miasta w Oświęcimiu od 1979 r., a przez 10 lat była skarbniczką. Konflikt między nią a prezydentem Oświęcimia Januszem Marszałkiem rozpoczął się w 2004 r. Wówczas prezydent oświadczył, że utracił do niej zaufanie i zarzucił jej złe prowadzenie spraw finansowych miasta. Próbował skłonić skarbniczkę, by odeszła z pracy. Zdaniem Małgorzaty Plinty postępowanie prezydenta było związane z krytycznymi wobec władz Oświęcimia artykułami, które publikował w prasie jej syn. Skarbniczka oskarżyła prezydenta o szykanowanie i złożyła pozew w sądzie. Sąd uznał, że do mobbingu rzeczywiście doszło, a miał on polegać na uniemożliwianiu podwładnej wykonywania pracy poprzez m.in.: zablokowanie jej telefonu, odcięcie dostępu do oprogramowania komputerowego i do internetu, zabranie kluczy do gabinetu. Prezydent Oświęcimia kilkanaście razy wnioskował też do Rady Miasta o odwołanie skarbniczki, co stało się w 2005 r