U kierowcy, przebadanego po tragedii, stwierdzono wysokie stężenie alkoholu w organizmie. Został on więc na polecenie Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu zatrzymany przez policję. - 37-letni kierowca miał blisko 2,5 promila alkoholu. Nie zostanie więc jeszcze dziś przesłuchany, zlecimy jednak sekcję zwłok pasażera - wyjaśniał wczoraj w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" prokurator Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu. Dodał, że udało się już ustalić, iż obaj mężczyźni wcześniej razem spożywali alkohol. Natomiast sam ciągnik był niezarejestrowany... - Wyjazd ten miał być formą przejażdżki - tłumaczy prokurator Zbigniew Gabryś. Policja zgłoszenie o wypadku przyjęła o godzinie 23.20. - Do nieszczęśliwego zdarzenia z udziałem ciągnika rolniczego ursus doszło w przysiółku "Do Górków", na drodze polnej. W wyniku wypadku, na skutek obrażeń wielonarządowych, zmarł pasażer ciągnika - informuje mł. asp. Roman Wolski, rzecznik KPP w Nowym Targu. Dodaje, że według wstępnych ustaleń do tragedii doszło, gdy kierowca traktora, jadąc w dół polną drogą, stracił nad nim panowanie. To wówczas ciągnik nagle stoczył się ze skarpy, znajdującej się w sąsiedztwie drogi. 45-letni pasażer stał wówczas na podnośniku i po wywrotce pojazdu został przez niego przygnieciony. Niestety, tego typu wypadki na Podhalu nie należą do rzadkości. - W ciągu roku zdarza się przynajmniej jeden taki wypadek śmiertelny - mówi prokurator Zbigniew Gabryś. Podkreśla, że nie można ich jednak łączyć z aktywnością podczas prac polowych, są to bowiem też wyjazdy bardziej przypadkowe, nierzadko po spożyciu alkoholu. Tymczasem Podhale to tereny spadziste, o wywrotkę ciągnika jest tu więc łatwo. Przypomnijmy. W ubiegłym roku, 19 września, 62-letni mieszkaniec Pyzówki został przygnieciony przez ciągnik. Odniósł ciężkie obrażenia ciała. W ich wyniku zmarł po przewiezieniu do szpitala. Do zdarzenia doszło na terenie kompleksu leśnego w Pyzówce, gdzie mężczyzna pracował przy wywozie drzewa. W kilkanaście dni potem, 6 października, w Lasku, pijany kierowca nieoświetlonego ciągnika wjechał na niestrzeżonym przejeździe wprost pod nadjeżdżający pociąg. Kierowca został ciężko ranny. Z kolei 8 sierpnia 2008 roku, w Harklowej, mężczyzna jechał drogą ciągnikiem z przyczepą bez oświetlenia. W konsekwencji doszło do wypadku. Najpierw najechało na niego jedno auto osobowe, a potem kolejne. W wyniku kraksy ciężkich obrażeń ciała doznał kierowca ciągnika. Do wielkiej tragedii doszło też na początku listopada 2008 roku. Trzyletnia dziewczynka zginęła w Chyżnem pod kołami ciągnika rolniczego, prowadzonego przez ojca. Wpadła wprost pod koła jadącego pojazdu. Ojciec przewoził bowiem dziecko na błotniku koła. Nie pomogła reanimacja i dziewczynka zmarła na miejscu. Mł. asp. Roman Wolski, rzecznik nowotarskiej policji, podkreśla, że ciągniki to też pojazdy i tak powinni je traktować ich kierowcy. - Nie można jeździć nimi bez świateł i po spożyciu alkoholu - ostrzega rzecznik. Beata Szkaradzińska beata.szkaradzinska@dziennik.krakow.pl Czytaj także: Pieniądze na założenie firm dla powodzian Strażacy stracili dużo sprzętu Zniszczone nawierzchnie, dróg uszkodzone znaki i osuwające się skarpy