Druga oskarżona w tej sprawie - Monika K. - otrzymała karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata za to, że wiedząc od Marka K. o zabójstwie i ukryciu zwłok nie poinformowała organów ścigania. Oskarżona ma też zapłacić 5 tys. zł grzywny. Marek K. ma zapłacić oskarżycielowi posiłkowemu - ojcu zamordowanej - 10 tys. zł jako zwrot kosztów zastępstwa procesowego. 16-letnia Marta B. uczennica liceum zaginęła na początku kwietnia 2006 r. Po wyjściu ze szkoły nie wróciła do domu. Pod koniec kwietnia ciało nastolatki odnaleziono w zbiorniku wodnym w okolicy Niepołomic. Były na nim rany od 36 ciosów nożem. Marka K. - chłopaka zamordowanej zatrzymano następnego dnia. Podczas policyjnego śledztwa przyznał się do zabójstwa, a przed sądem skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień. Prokuratura żądała dla Marka K. dożywocia i pozbawienia praw publicznych na 10 lat. Jego obrońcy jeszcze raz w piątek wnioskowali o przeprowadzenie badań psychiatrycznych. Marek K. w ostatnim słowie przeprosił ojca zamordowanej. - Chciałabym błagać pana panie Marku i pana rodzinę o wybaczenie. Nie zasługuję na nie. Skrzywdziłem pana i pana rodzinę niewyobrażalnie. Nie będę w stanie tego nigdy naprawić, nawet w najmniejszym stopniu. Przepraszam - powiedział oskarżony. Ojciec Marty B. nie chciał w piątek rozmawiać z dziennikarzami. Prok. Magdalena Kuzar-Kot z Prokuratury Okręgowej w Krakowie poinformowała, że po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia wyroku prokuratura rozważy, czy składać apelację od wyroku. Sąd uznał, że oskarżony jest winny i popełnił zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i z przyczyn zasługujących na szczególne potępienie. - Po tym, jak oskarżony upewnił się - a liczył się z taką możliwością po wcześniejszych informacjach od dziewczyny - że jest ona w ciąży oskarżony dążył do uniknięcia odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą ojcostwo. Tego rodzaju motywacja czyni decyzję dokonania zabójstwa szczególnie naganną, zasługującą na szczególne potępienie - mówił uzasadniając wyrok przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Mirosław Baran. Marta B. była w kilkutygodniowej ciąży. Tego, że K. jest ojcem nienarodzonego dziecka dowiodły badania DNA. Sędzia dodał, że ilość ciosów i ran zadanych ciężarnej dziewczynie świadczy o tym, iż oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem. W ocenie sądu oskarżony od początku "szukał dla siebie alibi" i próbował obarczyć winą za zabójstwo swojej dziewczyny kolegów ze szkoły średniej. Był związany jednocześnie z Martą B. i Moniką K. swoją koleżanką ze studiów (współoskarżoną w procesie). Po zabójstwie Marek K. włączył się w poszukiwania zaginionej i co zauważył sąd - wrócił na zajęcia na uczelni i zachowywał się "jakby nic się nie stało". Sąd nie wymierzył, jak chciała prokuratura, kary dożywocia, bo oskarżony w śledztwie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, co wpłynęło na to, że proces nie opierał się na poszlakach, w chwili popełnienia zbrodni był młodociany - miał mniej niż 24 lata. Na korzyść Marka K. przemawiało też, że nie był wcześniej karany (poza karą za jazdę po pijanemu z art. 178a KK), a w ostatnim słowie wyraził żal, skruchę i przeprosił ojca zamordowanej dziewczyny. Marek K. w śledztwie tłumaczył, że przyczyną zabójstwa był pozytywny wynik testu ciążowego. Jak podawał, Marta B. zachowała się wtedy irracjonalnie, odepchnęła go, była agresywna i upadając, wbiła sobie ostrze noża w gardło. Tłumaczył, że zadał pozostałe ciosy, ponieważ "chciał jej pomóc", ale "obawiał się, że nikt mu nie uwierzy". Zdaniem prokuratury zabójstwo było zaplanowane, a zabójca chciał ukryć fakt ciąży ofiary, ponieważ planował związać się z inną dziewczyną. Zdaniem sądu o tym, że zbrodnia została zaplanowana, świadczy fakt, że oskarżony wcześniej odebrał ofierze telefon komórkowy i wyjął z niego baterię, by nie można było go namierzyć, a po morderstwie wrzucił rzeczy ofiary do pojemników na śmieci w różnych częściach miasta, zaś obciążone zwłoki do zbiornika, o którym wiedział, że ma zostać zasypany. Według biegłych K. w momencie zbrodni był poczytalny.