Chodzi o most kolejowy między Starym a Nowym Sączem. Podczas powodzi na początku czerwca wezbrane wody rzeki podmyły filary mostu i zawaliły się dwa przęsła. W ten sposób zostało przerwane kolejowe połączenie między Nowym Sączem a Krynicą i Muszyną, ponieważ innych tras kolejowych do tych miejscowości nie ma. Umowę na odbudowę mostu kolejarze podpisali w lipcu. Do czasu odbudowy mostu pociągiem nie można dojechać także do leżących na trasie, popularnych wśród turystów, Piwnicznej czy Wierchomli. Po tym, jak woda zerwała most, PKP Intercity odwołał kursowanie swojego pociągu do Keszthely nad Balatonem przez Budapeszt. Tegoroczne powodzie uszkodziły w sumie kilkaset kilometrów szlaków kolejowych w południowej Polsce. Straty spowodowane przez wielką wodę, która przeszła przez nasz kraj w maju i czerwcu, kolejarze szacowali na około 300 mln zł, kolejne straty spowodowała sierpniowa powódź. Jak powiedział rzecznik zarządzającej torami spółki, kolejarze uporali się już z niemal wszystkimi zniszczeniami. A tych było sporo - powalone na linie i sieć trakcyjną drzewa, podmyte i rozmiękczone nasypy kolejowe, powyginane tory. Część odcinków torów i kolejowych urządzeń pokrył naniesiony przez wodę szlam. Powodzie uszkodziły m.in. linie kolejowe na odcinkach: Sandomierz (Świętokrzyskie) - Zalesie Gorzyckie (Podkarpacie), Tarnów - Muszyna, czy linia Goerlitz - Zittau, która częściowo przechodzi przez teren Polski i łączy m.in. Bogatynię ze Zgorzelcem. - Linię udało nam się już naprawić i to szybciej niż Niemcy naprawili swoją część - powiedział Łańcucki. Rzecznik wyjaśnił, że spółka finansuje remonty ze środków własnych. Nie powiedział jednak, ile dokładnie kosztowało usuwanie skutków powodzi, ponieważ informacje na ten temat wciąż spływają z regionalnych oddziałów.