Szacuje się, że po niespełna 800-tysięcznym Krakowie jeździ pół miliona samochodów, z czego większość to auta osobowe. Mimo że Kraków jest jednym z miast, w których realizowany jest projekt Civitas Caravel, czyli promowania czystszego i lepszego transportu w mieście, trudno znaleźć osobę, która zostawiłaby samochód na rzecz transportu alternatywnego. Zacznijmy od samej "góry". Obecni włodarze miasta owszem - jeżdżą tramwajami i autobusami, ale jak twierdzą pracownicy magistratu, prezydenta czy podległych mu urzędników spotkać można łatwo w komunikacji miejskiej w czasie uruchomienia nowej linii, otwarcia zajezdni czy skrzyżowania. Mało kto pamięta dziś, jak przed kilkoma laty na rowerze dojeżdżali do pracy wiceprezydenci Bogumił Nowicki oraz Paweł Zorski (notabene obu im skradziono te rowery, a jednemu nawet budynku Urzędu Miasta). Rowerem lub piechotą Jednym ze sposobów na rozładowanie niekończących się miejskich korków jest promowanie jazdy rowerem lub komunikacją zbiorową. W ten sposób podróżuje chociażby były przewodniczący Rady Miasta Krakowa i obecny senator Paweł Klimowicz. Jednośladem nie gardzi też spec od transportu. - Jeżdżę rowerem w każdych warunkach. Jeśli rowerzysta jest dobrze ubrany, jazda jest przyjemnością nawet w deszcz. Tym bardziej że kiedy pada, mniej zagrażają nam spaliny, bo powietrze się oczyszcza - mówi Tadeusz Kopta, ekspert ds. transportu w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Tadeusz Kopta mieszka przy rondzie Młyńskim, a pracuje w okolicy osiedla Widok. Aby dojechać z domu do pracy musi pokonać 9 km. Zdarza się, że dziennie pokonuje ok. 25 km i przyznaje, że to go cieszy. Przede wszystkim zawsze jest w dobrej formie i nie martwi się o korki. Ani samochodu, ani roweru nie ma Jan Wawrzyniak - adiunkt z krakowskiej Akademii Pedagogicznej. Nie posiada też biletu miesięcznego. Jest zaprzysięgłym piechurem. Przechadzka z centrum do Bieżanowa to nic wielkiego dla tego speca od marszu. Jan wędruje w dni pogodne, maszeruje w deszczu. - W śródmiejskiej części Krakowa chodzi się dobrze. W bardziej oddalonych dzielnicach można trafić na drogi bez chodnika. Chodzę wszędzie, ale unikam blokowisk. Tam można oberwać. Odrębnym problemem są polscy kierowcy, którzy źle traktują pieszych. Na Zachodzie spotykałem bardziej przyjaznych ludzi w samochodach, ale chyba nigdzie cywilizacja nie sprzyja piechurom - opowiada Wawrzyniak. Regionalna kolej nie sprzyja tym, którzy chcieliby jeździć pociągiem po mieście. Długo szukaliśmy miejskiego podróżnego PKP. Znaleźliśmy kobietę, która dojeżdża ze stacji Kraków Zabłocie do córki w Prokocimiu. Spokojnie czekała na spóźniający się osobowy. Pani ma sentyment do kolei, a córka mieszka blisko torów. Samochodom dziękujemy - Nowe inwestycje drogowe w Krakowie nie przyniosły spodziewanych efektów w rozładowywaniu korków, gdyż zachęciły coraz większą liczbę osób do podróżowania samochodami. Zatory w ruchu nie zniknęły, co najwyżej przeniosły się w inne miejsca - uważa prof. Andrzej Rudnicki z Katedry Systemów Komunikacyjnych Politechniki Krakowskiej. Priorytety w ruchu dla komunikacji zbiorowej, systemy automatycznego sterowania ruchem, budowa kompletnej sieci dróg rowerowych to działania efektywniejsze od inwestowania w wielopoziomowe skrzyżowania drogowe. Być może wyjściem byłoby wprowadzenie opłat za wjazd do miasta? Ten sposób wybrał burmistrz Londynu, który za każdy wjazd na wyznaczony teren miasta każe płacić 8 funtów, czyli ok. 36 zł. Także Paryż wdraża program ograniczenia ruchu samochodowego o 40 proc., przez zwężenie ulic i budowę linii tramwajowych. Opłaty wprowadziła także Ryga. - Nie opłaca mi się jeździć po Sztokholmie samochodem - mówi Daniel Zyśk, dziennikarz pracujący w Szwecji. - Za wjazd autem do centrum miasta trzeba płacić. Na obrzeżach ustawione są bramki, do których przymocowane są fotokomórki robiące zdjęcia tablicom rejestracyjnym. Opłata uzależniona jest od pory dnia (10-20 koron, czyli ok. 3,5-7 złotych). Poza tym w mieście świetnie funkcjonuje transport publiczny. Wiele firm zachęca swoich pracowników do zdrowego stylu życia. Pracodawcy dopłacają do zakupu roweru, rowerzystom pozwalają się spóźniać nawet 2 godziny w tygodniu. Często organizowane są też konkursy promujące chodzenie, w tym celu rozdawane są krokomierze. Na mieście można też wypożyczyć rower ze specjalnych stojaków, płacąc za to kartą bankomatową. Pożycz sobie rower Miasto, które zobowiązane jest do rozwoju alternatywnego transportu poprzez uczestnictwo w programie Civitas Caravel, właśnie pochwaliło się otwarciem testowej wersji samoobsługowej wypożyczalni rowerowej BikeOne. Każdy mieszkaniec będzie mógł wziąć rower w jednym miejscu miasta i zostawić w drugim. Niestety, na razie rowerów jest tylko kilka. W przyszłości do dyspozycji wypożyczających ma być 100 jednośladów i 12 stacji, m.in. przy Poczcie Głównej, Wawelu czy rondzie Grunwaldzkim. Ewelina Zambrzycka, Katarzyna Ponikowska, Jerzy Kłeczek, Łukasz Grzymalski