Radny Włodzimierz Pietrus zaproponował wprowadzenie tzw. biletu seniora, który kosztuje 40 złotych rocznie, a obowiązywałby przez cały tydzień, poza godzinami szczytu w dni powszednie. W magistracie uznano, że propozycja ta zasługuje na poparcie, ale prezydent zaproponował wprowadzenie korekty do tej propozycji - tzw. bilet rencisty miałby nie obowiązywać w dni powszednie w godzinach od 6.30 do 9 oraz od 14 do 18.30. I to przyjęto. Później pojawiła się jeszcze jedna propozycja - radnego Stanisława Rachwała - by ustanowić roczny bilet dla emerytów i rencistów, którzy ukończyli 60 lat - za 94 złote - na cały rok, bez żadnych wyjątków. I w sumie obie ulgi przyjęto. Przyjęli ulgi, zaczęły się kłopoty Do połowy marca, jak wynika z danych ZIKiT, całoroczny bilet za 40 złotych wykupiły dwie osoby, natomiast za 94 złote - ponad 22,2 tysiące. Gdyby te same osoby kupowały bilety miesięczne (lub roczne) według wcześniejszych zasad i cen - do budżetu miasta wpłynęłoby od 20 do 21,5 mln zł więcej niż obecnie. To nie wszystko, gdyż kolejny ubytek, szacowany już jednak "tylko" na przynajmniej pół miliona złotych rocznie przyniosło wprowadzenie bezpłatnych przejazdów na imprezy kulturalne. W sumie więc ubytek w budżecie liczony jest na ponad 22 mln. - Za usługi przewozowe i wspomagające miasto - jak wynika z kontraktów - musi zapłacić ponad 362,7 mln zł. Do tego, by komunikacja miejska w Krakowie funkcjonowała tak jak w ubiegłym roku, brakuje jeszcze około 30 mln - przyznaje Henryk Kamski, wicedyrektor ZIKiT. Brakuje jeszcze około 30 milionów zł - Moja propozycja, która miała wspomóc uboższych emerytów czy rencistów, by korzystali z komunikacji poza godzinami szczytu, ostatecznie nie spowodowała ubytku w dochodach. Nadal uważam, że takie kształtowanie ruchu pasażerskiego jest słuszne - mówi Włodzimierz Pietrus. - Ja się cieszę, że z zaproponowanej przeze mnie ulgi skorzystało już tyle osób; ludzie mają mało pieniędzy, więc to dobrze, że mogą jeździć za 94 złote. Oszczędności trzeba szukać zatem gdzie indziej. Nie zrobiłem tego z powodu wyborów, jestem do tego przekonany. Czy ja wpędziłem gminę w kłopot? Przecież większość radnych podzieliła moje poglądy - stwierdza Stanisław Rachwał. Jak ustaliliśmy - za przyjęciem uchwały głosowało 3 listopada 2010 r. 27 radnych, a 6 było przeciw (3 z PO, 1 z PiS i 2 "prezydenckich radnych"). Wszystko przez przedwyborcze deklaracje? - Tak czasami płaci się spore rachunki wyborcze; wszyscy chcemy się w takiej sytuacji przypodobać - niewielu myśli głową, tylko reelekcją - mówi Grzegorz Stawowy, przewodniczący Klubu PO w Radzie Miasta. - Ja sam nie pamiętam, jak wtedy głosowałem, być może też byłem za tymi ulgami (radny był przeciw - przyp. autora). Są teraz głosy, by pewne ulgi zlikwidować, w tym m.in. dotyczącą dojazdów na imprezy kulturalne, gdyż także ona może kosztować znacznie więcej niż szacowano. Uważam jednak, że nie powinno się wyrywać poszczególnych pozycji z cennika i dlatego chcemy się przyjrzeć całej taryfie w Krakowie i podejść do problemu kompleksowo. Radni PO mają przygotować swoje propozycje, oczekujemy także na nie z ZIKiT, gdyż nie chodzi tylko o to, by zmienić ceny biletów, ale wszystko uporządkować, w tym także ulgi. Jak się szacuje - wszystkie ulgi w komunikacji miejskiej w Krakowie "kosztują" ok. 140 mln zł rocznie. J.ŚW janusz.swies@dziennik.krakow.pl Wielka lipa Coraz więcej ludzi bez pracy i perspektywy Kiedy popędzą pociągi