Ledwo powiat uporał się z naprawą nawierzchni, mostów i przepustów drogowych po ubiegłorocznej powodzi, a już mnożą się kolejne straty i koszty. - Zniszczenia nie są tak wielkie jak rok temu - mówi Adam Czerwiński dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Sączu. - Wtedy sięgały 70 mln zł. Oczywiście nie dostaliśmy takich pieniędzy na odbudowę, bo nawet mniej niż połowę. Przez ostatnie tygodnie robimy bilans szkód. Były miejsca, gdzie zaraz po przejściu wody dokonywaliśmy bieżących napraw, żeby można było przejechać choćby jednym pasem jezdni w obie strony. Tak było na przykład z drogą od Kamionki Wielkiej do Florynki, która w pobliżu skrzyżowania z drogą Grybów-Krynica stała się całkowicie nieprzejezdna. - Tam szalał potok Binczarówka, który w ogóle zmienił swoje koryto występując na drogę - mówi Adam Czerwiński. - Musieliśmy przerzucić koryto na właściwie miejsce i przywrócić przejezdność na ważnym odcinku drogi łączącej Nowy Sącz z Grybowem. Oberwanie chmury spowodowało poważne uszkodzenie na drodze Czaczów-Barnowiec w gminie Nawojowa. Kolejne deszczowe dni z nawałnicami spowodowały podmycie szlaku drogowego z Korzennej do Jasiennej. Bez przejezdnej drogi została Janczowa. - Ogromne straty mamy w Przydonicy na odcinku od Miłkowej - wylicza dyrektor Czerwiński. - Tam w kilku miejscach załamaniu uległ korpus drogi. Miejscowy potok nie oszczędził mostów. W sumie, jak szacunkowo policzyliśmy, to zebrała się kwota 17 mln zł. W niektórych miejscach tegoroczne ulewy pogłębiły i tak już zły stan nawierzchni i poboczy. Tak jest na przykład na odcinku z Mogilna do Wojnarowej, gdzie wciąż są głębokie wyrwy, a droga funkcjonuje tylko w jednej trzeciej szerokości. Dzisiejsza weryfikacja pozwoli na wystąpienie zarządcy drogi z wnioskiem o pieniądze na usuwanie skutków powodzi. Powiat nie ma złudzeń, że otrzyma pełną rekompensatę za straty. Wojciech Chmura Czytaj również: Muzeum AK czeka na ekspozycje Protest - godzina po godzinie Wciąż brakuje nam liderów