Najwięcej wypadków narciarskich w tym sezonie wydarzyło się podczas ferii zimowych trwających od 17 stycznia do 28 lutego, kiedy to ratownicy TOPR interweniowali 1025 razy. - Na szczęście w tym czasie nie doszło do żadnego śmiertelnego wypadku na stokach - dodał Marasek. Najczęstsze przyczyny wypadków narciarskich to niewystarczające umiejętności narciarzy i brawura. - Często narciarze nie liczą się z innymi uczestnikami stoków narciarskich na przykład zajeżdżając drogę osobie, która słabiej panuje nad nartami - powiedział ratownik dyżurny Tomasz Wojciechowski. Do największej liczby wypadków narciarskich dochodziło na stokach w Białce Tatrzańskiej, gdzie jest najwięcej wyciągów. Tam też podczas zimy wypoczywało w tym regionie najwięcej narciarzy. Jak mówią ratownicy TOPR, narciarze najczęściej doznają urazów nóg. Przeważnie są to skręcenia i załamania, ale zdarzają się też dotkliwe uszkodzenia stawów, wymagające hospitalizacji, a czasem leczenia operacyjnego. Wśród snowboardzistów przeważają obrażenia rąk, głównie złamania nadgarstka i przedramienia oraz zwichnięcia barku. Do nietypowego i poważnego w skutkach wypadku doszło tej zimy na wyciągu krzesełkowym w Jurgowie. Młoda narciarka z niewiadomych przyczyn zsunęła się z krzesełka i spadła z wysokości około 8 metrów, doznając poważnej kontuzji kręgosłupa, urazu żeber i mocnych potłuczeń. Została śmigłowcem przetransportowana do zakopiańskiego szpitala. W minioną niedzielę zimowe ferie zakończyli uczniowie z województw: lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i śląskiego, którzy 2-tygodnowią przerwę w nauce mają jako ostatni w kraju.