Jak powiedział naczelnik TOPR Jan Krzysztof, "11 sierpnia 1994 roku o godz. 13.17 miało miejsce najtragiczniejsze zdarzenie w historii polskiego ratownictwa górskiego". Do katastrofy śmigłowca doszło 15 lat temu. Wówczas żołnierze straży granicznej z Kasprowego Wierchu oraz ratownik dyżurny z Hali Gąsienicowej powiadomili centralę TOPR o wypadku dwóch turystek ze Szwecji w Kotle Gąsienicowym. Na miejsce zdarzenia ratownicy polecieli śmigłowcem "Sokół". Podczas wyładowywania sprzętu ze śmigłowca, który zawisł nad stokiem, ratownik Janusz Kubica doznał ciężkiego urazu głowy. "Koledzy wciągnęli go na pokład śmigłowca, który natychmiast odleciał, podając swój ostatni meldunek: lądujemy za 3 minuty, potrzebna karetka" - wspomina Jan Krzysztof. W trakcie opatrywania turystek ze złamaniami kończyn do ratowników dotarły informacje o katastrofie śmigłowca. Załogę śmigłowca, który rozbił się w Dolinie Olczyskiej, stanowili piloci Bogusław Arendarczyk i Janusz Rybicki oraz ratownicy Stanisław Mateja-Torbiarz i Janusz Kubica. W intencji tragicznie zmarłych ratowników we wtorek wieczorem w Zakopanem została odprawiona msza święta.