W ciągu niespełna 3 tygodni w centrum małopolskiego Tarnowa rozegrały się dwie podobne sceny. W pierwszej 19-letni desperat, stojąc na parapecie okna, groził, że z niego skoczy, w drugiej podobnie zachował się 15-letni chłopiec. Czy zasugerował się pierwszym zdarzeniem, które miało miejsce 200 metrów dalej? W ostatnim zdarzeniu 15-letni mieszkaniec Tarnowa wszedł na parapet między 7. i 8. piętrem bloku przy pl. Kościuszki i oznajmił, że ma zamiar popełnić samobójstwo. Na miejsce zdarzenia przybyły policja, pogotowie ratunkowe i straż pożarna. - Rozmowa z chłopcem była bardzo trudna, ponieważ był bardzo zdenerwowany, domagał się, by przyszła do niego dziewczyna o imieniu Agnieszka - mówi Olga Żabińska, rzeczniczka prasowa tarnowskiej policji. - Dopiero siostra desperata wiedziała o kogo chodzi i po pewnej chwili ta Agnieszka zjawiła się w bloku. Kiedy na jego prośbę podawała mu papierosa, wykorzystano ten moment i z pomocą dwóch znajdujących się w pobliżu mężczyzn udało się chłopaka mocno chwycić za ramię i ściągnąć z parapetu. Zgodnie z obowiązującą w takich sytuacjach procedurą, niedoszły samobójca został przetransportowany do szpitala psychiatrycznego w Straszęcinie koło Dębicy. Dotychczas ustalono, że prawdopodobną przyczyną jego zachowania były problemy "sercowe". Warto dodać, że końcem kwietnia z wieżowca przy ulicy Głowackiego chciał wyskoczyć 19-letni mężczyzna. Powodem jego zachowania był fakt, że wcześniej do mieszkania jego znajomej nie wpuściła go matka dziewczyny. Znajdował się on pod wpływem alkoholu. ziob