Podczas gdy droga do Morskiego Oka przeżywała prawdziwe oblężenie, nie lepiej było także i na pozostałych tatrzańskich szlakach. Jak informuje reporter reporter radia RMF FM, 16 sierpnia na wszystkie trasy w polskich Tatrach wyruszyło ponad 30 tys. ludzi. To tak jakby małe miasteczko na jeden dzień przeniosło się w Tatry. Statystycznie każdy turysta miał do dyspozycji zaledwie 9 metrów tatrzańskiego szlaku. Na drodze do Morskiego Oka jeszcze mniej - 1,2 metra. - Było widać, że strasznie dużo ludzi jest w górach - mówią turyści, którzy dopiero teraz odetchnęli z ulgą. - Omijamy długie weekendy, nie jeździmy wtedy do Zakopanego, to nie jest dobry pomysł - podkreślają z kolei ci, którzy przyjechali pod Tatry tuż po szczycie ruchu turystycznego. Fale turystów, które zalały polskie Tatry już wyjechały, jednak dopiero we wrześniu będzie szansa na samotną kontemplację piękna naszych najwyższych gór.