Kilkanaście dni temu Prokuratura Rejonowa we Wschowie oskarżyła 38-letniego mieszkańca tej miejscowości o czyny lubieżne, jakich dopuścił się wobec pięcioletniej bratanicy. Wujek zabrał dziewczynkę na spacer, podczas którego dotykał jej intymnych części ciała. Mężczyzna przyznał się do winy, jednak sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowanie trzymiesięcznego aresztu tymczasowego. Nasza tajemnica - Basia wróciła do domu nieswoja. Kiedy za jej wujem zamknęły się drzwi, córeczka przerażona opowiadała, co się wydarzyło. Na koniec poprosiła: "Mamusiu, nie mów nic wujkowi, bo on powiedział, że to będzie nasza tajemnica" - wspomina roztrzęsiona Małgorzata*. Zgłosiła sprawę organom ścigania. Tego samego dnia mężczyznę zatrzymano na 48 godzin. W jego mieszkaniu nie znaleziono materiałów świadczących o skłonnościach pedofilskich. Przed sądem wyznał skruchę. Twierdził, że to był pierwszy raz... Dręczenie po pijaku Małgorzata już dwukrotnie spotkała w mieście oprawcę córeczki. - Przechadzał się pijany pod naszym domem. W tę i z powrotem. Nie minęły dwa dni, gdy idąc z córką spotkałam go na ulicy. Nie wiedziałam, co zrobić, gdzie uciekać... Chcę, żeby Basia jak najszybciej zapomniała o swoim koszmarze, a jego widok tego nie ułatwi - wyznaje. - Złożyłam wniosek o zakaz zbliżania się do dziecka. Dziewczynka z rodziną taty była dotąd bardzo blisko: wspólne obiady, spacery. Wcześniej nic nie wskazywało, że wuj może mieć skłonności pedofilskie. Miewał przyjaciółki w swoim wieku. Małgorzata twierdzi, że widziała w jego mieszkaniu materiały pornograficzne, ale to były "tradycyjne" publikacje dla dorosłych. - Może fakt, że nie ułożyło mu się z dojrzałą kobietą spowodował, iż wybrał dziecko? Szukam odpowiedzi. Wyrzucam sobie, że nie przewidziałam tego. Ale sięgając pamięcią widzę go uśmiechniętego, w roli osoby lubiącej dzieci. Czasem, jak każdy dorosły, tracił do nich cierpliwość i podczas zabawy mówił "dość" - relacjonuje Małgorzata. Nad czym się zastanawiasz? Pięciolatka przeszła badanie ginekologiczne. Mama nie spuszcza jej z oczu, ponieważ boi się, że córeczka opowie swoją historię i będzie wytykana palcami. Na placu zabaw każdy samotny mężczyzna budzi w Małgorzacie przerażenie. - Basia przed zaśnięciem zwykle dokazywała, a teraz błądzi myślami. Kiedy pytam nad czym się zastanawia, na poczekaniu wymyśla wesołą historię. Boże...kiedy opowiadała, co jej się przytrafiło zapytała, dlaczego wuja zrobił jej krzywdę, skoro dzieci nie wolno krzywdzić? Co miałam odpowiedzieć? - głos Małgorzaty drży. Matka skorzystała z pomocy psychologa, ponieważ nie wie, jak w takiej sytuacji postępować z córeczką. Co robić, by jak najszybciej zatrzeć przykre wspomnienia. Jest także pełna obaw: a jeśli Basia nie zapomni? - Areszt dałyby nam trochę czasu, by dojść do siebie, wyciszyć się. Oboje z mężem jesteśmy na środkach uspokajających. Proszę sąd o więcej serca - apeluje matka. Areszt nie może być karą Jarosław Sielecki, prezes Sądu Rejonowego we Wschowie, orzekający w tej sprawie wyjaśnia, że musiał trzymać się litery prawa. Prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt motywując go obawą matactwa i wysoką karą, jaką zagrożony jest czyn, którego dopuścił się wschowianin. - Nie istnieje obawa matactwa. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów, wyraził skruchę a jego zeznania są zbieżne z zeznaniami świadków oraz pozostałym zebranym materiałem dowodowym. W tej sytuacji nie mogłem podjąć innej decyzji. Może gdyby prokuratura inaczej uzasadniła wniosek, mogłoby zapaść inne rozstrzygnięcie - wyjaśnia Jarosław Sielecki. Sędzia podkreśla też, że areszt tymczasowy jest środkiem zapobiegawczym, mającym ułatwić postępowanie dowodowe w postępowaniu przygotowawczym i nie może realizować celów kary, a w tej sprawie tak by się stało. Można było szybciej? Prezes Jarosław Sielecki twierdzi, że mężczyzna mógł po 48 godzinach zostać postawiony w stan oskarżenia i stanąć przed sądem. Wówczas jego sprawa zostałaby rozstrzygnięta w trybie przyspieszonym, bądź w ramach instytucji dobrowolnego poddania się karze. I mógłby trafić prosto do zakładu karnego. Wschowska prokuratura odpowiada, że w tej sprawie nie można było zastosować trybu przyspieszonego. Przestępstwo zagrożone jest karą od 2 do 12 lat pozbawienia wolności, a przypuszczalna kara powyżej dwóch lat wyklucza taki tryb. - Zastosowanie trybu przyspieszonego wyklucza też prowadzenie śledztwa, ponieważ jest on zarezerwowany jedynie dla dochodzeń - podkreśla prokurator Artur Dryjas. Może wpływać na świadków Prokurator zapewnił, że kiedy wniosek matki o zakaz zbliżania się do dziecka znajdzie się na jego biurku, przychyli się do niego. W ubiegłym tygodniu prokuratura odwołała się od decyzji sądu rejonowego o niezastosowaniu aresztu tymczasowego. - Mam nadzieję, że Sąd Okręgowy w Zielonej Górze szybko rozpatrzy wniosek. Takie sprawy traktowane są priorytetowo. Jednocześnie zapewniam, że nasze uzasadnienie było słuszne. Istniała obawa, że mężczyzna będzie wpływał na najbliższą rodzinę, która świadczy w tej sprawie - tłumaczy A. Dryjas. Co będzie dalej? Niezależnie od tego, jaki będzie wymiar kary, dla Basi i jej najbliższych poczucie bezpieczeństwa stało się pojęciem abstrakcyjnym. Małgosia już teraz zastanawia się, co będzie, gdy mężczyzna wyjdzie z więzienia. - Nadal będziemy go widywać. My nie mamy dokąd uciec. A jeśli w więzieniu, siedząc z takimi jak on, udoskonali jedynie techniki bałamucenia dzieci? - pyta przerażona. Autor: kab *Personalia matki i córki zostały zmienione