Szpecicie nam śródmieście! Z kolei pani Monika nie może zrozumieć dlaczego miasto dopuściło do postawienia takich płotków. Likwidujemy kioski, odnawiamy elewacje kamienic w centrum, stawiamy stylowe lampy, a z drugiej strony wszystko psujemy żółtym paskudztwem - mówi pani Monika. Dodaje, że serce jej się ściska jak widzi piękną kamienicę na rogu ul. Piłsudskiego i Dąbrowskiego otoczoną żółtym parkanem. Nic dziwnego, swą architektoniczną formą barierki nie pasują do otoczenia. Przypominają najlepsze lata komuny. Ludzie przy domu by sobie nie postawili dziś takiego płotu, a to szkaradztwo stoi w reprezentacyjnym niemal punkcie miasta. Kto na to pozwolił? - pyta pan Jan. To pewnie wynika z jakichś przepisów, by było bezpiecznie, ale czy naprawdę nie można było postawić słupków bardziej pasujących choćby do tej lampy na środku ronda. Może byłoby drożej, ale tak ktoś zepsuł cały efekt - wtóruje mu pan Witold. Poszli na łatwiznę. Pewnie za jakiś czas będą znowu pruć chodniki i stawiać wszystko na nowo. Jakby nie można było pomyśleć od razu - kręci głową pan Jan. Wątpliwości naszych rozmówców przekazaliśmy do Urzędu Miasta w Nowej Soli. Ewa Batko, rzecznik prasowy magistratu wyjaśnia, że miasta nikt nie pytał o zgodę ani o zdanie na temat wyglądu zamontowania płotków. To od początku do końca jest inwestycja Zarządu Dróg Wojewódzkich - wyjaśnia rzecznik. Żółte ogrodzenie nie podoba się również architekt miejskiej Iwonie Kubackiej- -Kazieczko, która również potwierdza, że nikt z nią nie uzgadniał postawienia ani koloru płotków. Skąd więc takie a nie inne płotki się wzięły i dlaczego w tak "ostrej" barwie? Postawienie płotków to nasza decyzja. Zależało nam na poprawieniu bezpieczeństwa mieszkańców - wyjaśnia Ewa Staruch, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Wojewódzkich - Widziałam te płotki i też mi się nie podobają. Kolor rzeczywiście razi. Płotki muszą zostać, w przyszłości jednak pomyślimy o zmianie koloru - dodaje.