- Ze wstępnych oględzin wynika, że nie było to samobójstwo, lecz nieszczęśliwy wypadek. Mężczyznę prawdopodobnie poraził prąd, kiedy wszedł na słup energetyczny - powiedział Kruszelnicki. W tej sytuacji jedna z przyjętych przez policję hipotez zakłada, że mężczyzna usiłował ukraść fragment przewodów z trakcji i wówczas doszło do tragedii. Czy faktycznie tak było, ma ustalić wszczęte w tej sprawie postępowanie - zaznaczył Kruszelnicki. Do tragedii mogło dojść w czwartek wieczorem, gdyż wówczas mieszkańcy kilku miejscowości w rejonie Ownic alarmowali służby energetyczne o spadkach napięcia w ich domach. W piątek rano ekipa energetyki podczas sprawdzania poszczególnych odcinków trakcji znalazła w lesie wiszące na słupie zwłoki. Prawdopodobnie 37-letni mieszkaniec pobliskich Lemierzyc wspiął się na słup z transformatorem, a potem - spadając z niego - zahaczył ubraniem o skrzynkę tego urządzenia i zawisł na wysokości ok. pięciu metrów. Według policji, mężczyzna nie był pracownikiem energetyki.