Blok lubuski od lat produkuje lubska Magnolia. Kosztuje 5 zł. Pan Krzysztof (prosi o niepodawanie nazwiska, bo w firmie pracuje jego rodzina) pokazał redakcji słodki wyrób, w którym wiły się białe robaki. Kupił go dwa dni wcześniej, bo zajada się nim jego narzeczona, która jest w ciąży. On sam chętnie jadł go w wojsku. - Boże! Co by było, gdybyśmy zjedli go wieczorem przy szklance mleka, jak to mamy w zwyczaju - denerwuje się pan Krzysztof i z obrzydzeniem przełamuje kolejny kawałek. - Przecież to skandal. Gdzie jest Sanepid? - denerwuje się czytelnik, pokazując robaki. Dodaje, że zna kilka osób, które pracują w firmie i nie mają o niej dobrego zdania. - Sanepid uprzedza o kontroli, przechodzą przez halę i to wszystko. A my, klienci, jemy słodycze z robalami! To niedopuszczalne - denerwuje się pan Krzysztof. "Gazeta Regionalna" próbowała skontaktować się z szefem Magnolii. Niestety, przebywa na urlopie. Nikt z firmy nie podjął się wytłumaczenia, skąd w bloku znalazły się robaki. Zdjęcia przesłaliśmy do Sanepidu. - Szkoda, że klient wyrzucił ten blok, zamiast przynieść go do nas - mówi Piotr Bogusławski, szef żarskiego Sanepidu. Potwierdza, że Magnolia była kontrolowana, jednak zastrzega, że kontrole nie zawsze odzwierciedlają to, co później dzieje się w zakładzie. - Oczywiście zajmiemy się sprawą. Gdybyśmy mieli dowód, firmie groziłyby większe sankcje. Mandat to nawet 500 zł za jeden wafel - dodaje P. Bogusławski. mc