W pierwszej kolejce nowego sezonu Arka Nowa Sól podejmowała Polonię Słubice. Nowosolanie, będący w ubiegłym sezonie praktycznie spadkowiczem z III ligi, podejmowali zespół, który miniony sezon skończył na 4 miejscu. Z Polonią graliśmy także ostatni mecz ubiegłego sezonu, w Nowej Soli Arka przegrała 0:1. Ligowy mecz był sprawdzianem co do dyspozycji nowego, nowosolskiego zespołu. Choć zawodnicy wydają się być dobrze przygotowanie fizycznie, niewiele mogą zdziałać z gry, trudno im przeprowadzić spójna akcję. To efekt tego, że Arka jest zespołem nowym, jeszcze niezgranym. Jak równy z równym Pierwsze 45 minut meczu było bardzo wyrównane. Mecz prowadzony był w dobrym, szybkim tempie, gra była dynamiczna. W pierwszej ciekawszej akcji meczu w 11 minucie zza linii 16 metrów uderzył nowy nabytek słubiczan Misiura, piłka jednak przeleciała nad bramką. Minutę później blisko szczęścia był nowo pozyskany przez Arkę z Victorii Września Tomasz Pawlak. Zamknął dośrodkowanie Kaźmierczaka z rzutu wolnego, uderzył głową, lecz bramkarz niezbyt mocny strzał bez problemu obronił. Klasycznej "setki" nie wykorzystał w 18 minucie Sylla. Stojąc na 5. metrze nie trafił czysto głową w dorzuconą piłkę i ta minęła słupek bramki Perwińskiego. W 34. minucie dobrze głową uderzył Tomek Ilnicki, piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek. Tuż przed przerwą miała miejsce kluczowa akcja tej połowy. Dośrodkowanie Kałużnego z rzutu rożnego trafia na głowę Żyluka, ten precyzyjnym strzałem uderza tuż przy słupku i goście prowadzą 1:0. Chwilę potem mógł być remis, na piłkę w pole karne nabiegł Ilnicki, skupił się jednak na sile a nie na celności i piłka zamiast wpaść do siatki minęła bramkę Dębca. Choć do przerwy prowadzili goście, Arka nie była jedynie dekoracją. Udało się stworzyć zagrożenie bramki, skutecznie rozbijane były ataki przeciwnika, nasi piłkarze sporo biegali, sprawiali wrażenie rześkich. Wydawało się, że w drugiej połowie będzie podobnie, stało się jednak inaczej. Niespodziewane lanie Siedem minut przy wznowieniu goście rozgrywają rzut rożny, długą piłkę zbija głową w pole karne Jakubczak, ta trafia do kompletnie odpuszczonego w kryciu Sylli. Ten przyjmuje i strzela nie dając szans Perwińskiemu. Sześć minut później strzał życia oddaje Jakubczak. Uderza z boku boiska nieomal z 30 metrów, piłka niesiona wiatrem wkręca się w okienko bramki i mamy już 3:0. Złapać kontakt znów próbował Ilnicki, jego strzał z pierwszej piłki w 60 minucie był minimalnie niecelny. Celnie natomiast uderzył Misiura w 74. Bez problemu przyjmuje na pierś długie podanie z głębi pola, obraca się z piłką, soczyście uderza i trafia na 4:0. Piłkarze Arki jednak nie poddali się i dzielnie walczyli do końca. Dwukrotnie wynik mógł zmienić Woźnica. W 78? mocno uderza, lecz bramkarz intuicyjnie broni, w 80? strzela bez przekonania z 7 metrów i zamiast soczystego strzału oglądaliśmy turlającego się farfocla. W końcówce raz jeszcze uderzał Ilnicki, jego mocny strzał z 20 metrów był znów minimalnie niecelny.