- Zapadł dziś bardzo ważny wyrok dla zwierząt i dla wszystkich obrońców praw zwierząt. Sprawca, który dopuścił się przestępstwa, realnie poniesie karę, pójdzie do więzienia za swoje czyny - podkreśliła adwokat Mirella Grzęda, która reprezentowała organizację Biuro Ochrony Zwierząt.Jak twierdzi prawniczka, orzeczona kara powinna być surowsza "ze względu na niezwykłe bestialstwo w sposobie działania sprawcy" oraz fakt podlegania jeży ochronie gatunkowej. Stowarzyszenie domagało się kary 5 lat pozbawienia wolności.Okolicznością łagodzącą w sprawie 24-latka było jego przyznanie się do winy. Miał też wyznać, że działał wówczas, będąc pod wpływem narkotyków i alkoholu. Nie potrafił uzasadnić swojego postępowania. Mecenas wątpi jednak w skruchę oskarżonego. Jak zaznaczyła, Biuro Ochrony Zwierząt zwróci się do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku celem analizy i rozważenia apelacji w zakresie kary.Sprawa dotyczy zdarzeń z lipca 2018 roku, kiedy jedna z mieszkanek Zielonej Góry niedaleko altanek działkowych znalazła dziewięć martwych jeży. Jak ustaliła policja, Przemysław P. dokarmiał zwierzęta. Pewnego dnia, będąc pod wpływem - jak zeznał oskarżony - narkotyków i alkoholu, jednego z jeży owinął w papier i podpalił. Z kolejnymi postąpił podobnie. Wcześniej je otumanił, tłukł butelką, łamała łapki i rozcinał powłoki brzuszne. Łącznie zabił 12 jeży.