W osiedlach, gdzie doszło do wybuchów, wymieniane są jeszcze gazomierze. Na polecenie wojewody zostanie sporządzany harmonogram dostaw gazu do kolejnych mieszkań z osiedli Śląskiego i Pomorskiego - poinformowały w poniedziałek władze regionu. Wojewoda Helena Hatka poinformowała, że w akcji ratowniczej po wtorkowej awarii uczestniczyło ponad 800 osób, w tym 500 policjantów i 177 strażaków, a także pracownicy pogotowia gazowego i energetycznego, strażnicy miejscy. - To była bezprecedensowa akcja w skali kraju, przeprowadzona szybko i skutecznie - podkreśliła wojewoda. Zapowiedziała, że wystąpi do prezydenta Zielonej Góry o pośmiertne odznaczenie 51-letniego mężczyzny, który zginął ratując jedną z sąsiadek. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną jego śmierci było uszkodzenie mózgu. Do awarii gazowej na zielonogórskich osiedlach Pomorskim, Śląskim i Raculki doszło w ubiegły wtorek. Uszkodzeniu uległa stacja redukująca ciśnienie gazu, co wywołało gwałtowny skok ciśnienia w instalacjach budynków. W wielu mieszkaniach zaczęły wybuchać kuchenki, ulatniał się gaz w najsłabszych ogniwach instalacji. Wskutek wybuchu w jednym z mieszkań zginął 51-letni mężczyzna, kilka osób zostało rannych, w tym najpoważniej 23-latek, którego przewieziono do szpitala w Nowej Soli na oddział oparzeń. Jak dowiedziała się PAP, stan tego pacjenta "jest dobry". Ponieważ istniało duże ryzyko, że może dojść do kolejnych wybuchów, ewakuowano mieszkańców zagrożonych osiedli, w sumie ok. 6,5 tys. osób. Do swych domów wróciła już większość ewakuowanych zielonogórzan z os. Pomorskiego, Śląskiego i Raculki. Do mieszkań w bloku 1e na osiedlu Pomorskim nie wróciło jeszcze tylko ok. 50 lokatorów z wyższych kondygnacji budynku. - Do piątego piętra ta klatka została zasiedlona, pozostali mieszkańcy przebywają u swoich rodzin albo w internatach - poinformował Tomasz Misiak z Urzędu Miasta w Zielonej Górze. Śledztwo ws. awarii gazu prowadzi zielonogórska Prokuratura Rejonowa.