- Niezależnie od tego, co się dzieje w czasie koncertu, niedopuszczalne jest namawianie do pobicia dziecka. Prezydent nie widzi możliwości współpracy z tym raperem. Jeśli organizacja imprezy w Zielonej Górze z jego udziałem będzie zależała od zgody prezydenta, to takiej zgody nie będzie - powiedział w środę kierownik biura prezydenta Tomasz Nestorowicz. W środę swoje oświadczenie wydała także firma, która koncert zorganizowała. Poinformowała w nim, że zachowanie rapera "bezsprzecznie było naganne", ale nie istniały żadne powody do przerwania imprezy. - Z całą stanowczością należy stwierdzić, że incydent w żadnym momencie nie stwarzał bezpośredniego zagrożenia dla życia i bezpieczeństwa uczestników - oceniał organizator koncertu. Przedstawiciele firmy ocenili w oświadczeniu, że koncert został zorganizowany zgodnie z zasadami określonymi w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych i był monitorowany. Nagranie zostało przekazane policji, która wszczęła w tej sprawie dochodzenie. Zawiadomienie o pobiciu nastolatka złożył we wtorek ojciec pokrzywdzonego. - Dochodzenie ma ustalić sprawców pobicia oraz wyjaśnić, czy ich atak na nastolatka był konsekwencją słów rapera, które padły ze sceny, tzn. czy nawoływał on tłum do pobicia jednego z uczestników koncertu - powiedziała w środę rzeczniczka zielonogórskiej policji Małgorzata Stanisławska. TVN24 pokazała we wtorek film z koncertu Pei, który odbył się w minioną sobotę w Zielonej Górze. Film nagrano telefonem komórkowym przez jednego z widzów. Obok wielu niecenzuralnych słów padających ze sceny słychać, jak raper nawołuje tłum do rozprawienia się z widzem, który rzekomo pokazał mu środkowy palec. - Wiecie co z nim zrobić; wszystko na mój koszt - wołał Peja.