- Do tej pracy trzeba mieć dużo serca - mówią zgodnie opiekunki z Ośrodka Pomocy Społecznej w Kożuchowie. Iwona Lesisz (26 l.), Anna Pawlikowska (32 l.), Dorota Ambroży (31 l.) i Marta Jędroszkowiak (26 l.) w ciągu miesiąca odwiedzają blisko pół tysiąca rodzin. Odwiedzają nie tylko potrzebujące rodziny, które zostały bez środków do życia. Często muszą spotkać się z psychopatami czy pijakami, na dodatek w miejscu, które inni omijają. "Inne usługi" Najbardziej obawiają się przemocy na tle seksualnym. Na porządku dziennym są sytuacje, gdy drzwi otwiera mężczyzna w samych majtkach. Na widok młodej dziewczyny szeroko się uśmiecha. Sugestywnym gestem zaprasza do środka. Lepiej nie kusić losu, tylko odwrócić się na pięcie i wrócić z koleżanką. - Pamiętam, jak weszłam do mieszkania pijanego mężczyzny - wspomina Marta. Byli u niego koledzy od kieliszka, najwyraźniej chciał się przed nimi popisać. Gdy Marta zamknęła za sobą drzwi, mężczyzna wyłożył się na łóżku. Zaczął rozpinać rozporek, po czym wyciągnął penisa. Padły niecenzuralne słowa i sugestie. - Na szczęście udało mi się uciec - wspomina. Takie historie zostają w pamięci. Wy k... Pracownice OPS często muszą znosić ataki swoich podopiecznych. - Wy k..., dziwki, szmaty - to tylko niektóre z epitetów, jakie padają pod ich adresem. Do ośrodka przychodzą agresywni, podpici ludzie, którzy siłą wydzierają dodatkowe pieniądze. Najniebezpieczniejsze są jednak wizyty domowe u podopiecznych. Chwile grozy przeżyła Iwona, kiedy przyjechała na wywiad do kobiety po 50., chorującej na schizofrenię paranoidalną. Krzykiem próbowała wymusić dodatkowe świadczenia. Chodziło raptem o 50 zł. Iwona zadzwoniła do szefowej. Kobieta w tym czasie wyszła z mieszkania i zamknęła opiekunkę. - Nie wiedziałam, co mam zrobić, nie miałam drogi ucieczki - wspomina. Długo rozmawiały przez drzwi, nim została uwolniona. - Nigdy się tak nie bałam - wspomina. Dorota odwiedziła mężczyznę, który jak zawsze awanturował się o pieniądze. Zdenerwowany zastawił Dorocie drogę do wyjścia, zaczął wyzywać. Nagle machnął ręką. Cudem uniknęła uderzenia. - Uratowała mnie konkubina, która go odciągnęła - wspomina. Innym razem odwiedzała chorego psychicznie staruszka. Mężczyzna zamknął za nią drzwi na kilka spustów i zaprosił do stołu. - Na blacie leżały porozkładane noże - wspomina. Podopieczny z kamienną miną czyścił swoje zbiory. - Przez cały czas myślałam nad drogą ucieczki - wspomina. - Na szczęście to tylko moja wyobraźnia mnie poniosła - mówi. Zawsze trzeba być przygotowanym na najgorsze. Łzy bezsilności Przykre są przeprowadzki do Domu Pomocy Społecznej. - Przez prawie cztery godziny pomagałyśmy pakować się pewnej staruszce - wspomina Anna. Kobieta chciała wziąć zbyt dużo rzeczy, część trzeba było zostawić. Ze łzami w oczach krzątała się po domu, w którym mieszkała wiele lat. - W takich momentach łzy same cisną się do oczu - mówi Anna. Płakać chciało się również wtedy, gdy wyrodni rodzice "zapomnieli" o nowo narodzonym dziecku. Rodzina patologiczna, a alkohol lał się strumieniami. Noworodek miał wrodzoną wadę serca, problemy z oczkami i słuchem. Rodzice od samego początku spisali go na straty. Opiekunki dzwoniły gdzie mogły, walczyły o życie dziecka. Nie udało się. - Dzień przed pogrzebem matka przyszła zapytać, czy opłacimy pochówek. Tylko to ją interesowało - rozkłada ręce Dorota. Brud i smród W domu podopiecznych czasem nie wiadomo, gdzie usiąść, żeby się "nie przykleić". Brudne i stare meble, pokoje przypominające wysypisko śmieci, butelki po alkoholu, ubrania i resztki po jedzeniu. W umywalce sterta brudnych naczyń, nad którymi fruwają muchy. Oprócz odoru, w pomieszczeniu unoszą się kłęby dymu papierosów. Ludzie często są na bakier z higieną. Siedzą w przepoconych i poplamionych ubraniach. - Ludzie żyją tak od wielu lat i, co gorsza, nie chcą tego zmieniać - twierdzą opiekunki. Na wizyty zabierają torby z ubraniami, słodyczami czy zabawkami. Choć praca ciężka, nie wyobrażają sobie innego zajęcia. W końcu nikogo nie można zostawić w potrzebie. Kamil Kromski Czytaj również: W PIEKLE SIEROCIŃCA - BEZ SZANS NA ADOPCJĘ NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ INTELEKTUALNA NIE JEST CHOROBĄ PRZEMOC DOMOWA PO POLSKU