Rodzice zaczęli podpisywać list z poparciem już pod koniec zeszłego tygodnia. Wg osób, które zdecydowały się na podpis, dyrektorka nie jest w stanie wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w żłobku. Choćby dlatego, że są tam dwa piętra. Ich zdaniem, nie powinna być tak mocno ukarana. - Nie mam wobec niej jakichś negatywnych emocji. Co się zdarzyło, to się zdarzyło. Nie uważam, że ona była zła. Dzieci na pewno z nią źle nie miały - mówi jeden z rodziców. - Byłabym za tym, żeby pani dyrektor wróciła na stanowisko. Nie mam do niej zastrzeżeń - wyjaśnia inny. O nieco tajemniczym liście nie wiedzą na razie władze Żar. Skandal w żłobku Wszystko zaczęło się, gdy matka jednego z dzieci uczęszczających do żłobka postanowiła sprawdzić, co dzieje się w placówce. Jej córka skarżyła się bowiem, że "pani bije ją po głowie". Po relacji dziewczynki pani Joanna nabrała podejrzeń, dlatego postawiła kupić odpowiedni sprzęt i zaszyć go w ubraniu córki. Nagrania z pierwszego dnia nie wskazywały żadnych nieprawidłowości. Uspokojona kobieta chciała nawet wycofać się ze swojego pomysłu. Namówiona przez koleżankę jeszcze raz wysłała jednak córeczkę do żłobka z ukrytym mikrofonem. Tak właśnie dowiedziała się o skandalicznych zachowaniach opiekunek. "Do tego wielkiego psa cię wyprowadzę", "Pchaj tego naleśnika" - w taki sposób opiekunki z przedszkola zwracały się do maluchów, za które były odpowiedzialne. Z ujawnionych nagrań wynika, że groziły dzieciom wielkim psem, biciem, nazywały je "mendami". W związku ze sprawą dyrektorka żłobka w Żarach została odwołana ze stanowiska. Jej stanowisko - do czasu ogłoszenia i rozstrzygnięcia konkursu - pełni dyrektor z innego żłobka w tym mieście.