Rząd nie zamierza używać siły wobec blokujących przejście. Premier ma nadzieję, że problem da się rozwiązać na drodze negocjacji. Zdaniem Jerzego Buzka, sytuacja na zachodniej granicy nie jest zła: "Wszystkie samochody nawet te ciężkie przejeżdżają przez przejście kilka kilometrów dalej i jestem przekonany, że negocjacje z osobami, które blokują to główne przejście doprowadzą do rozładowania tego napięcia". Od dwóch dni na drodze do Jędrzychowic stoi ponad 500 importerów używanych samochodów. Chcą oni zmiany przepisów, które ograniczyły im możliwość sprowadzania do Polski uszkodzonych aut. Według przedstawiciela protestujących Piotra Kozłowskiego blokada granicy będzie trwać aż do skutku. - Wiem, że oprócz kilku niezadowolonych kierowców tirów generalnie społeczeństwo nas popiera - powiedział Kozłowski. Tymczasem zniecierpliwieni utrudnieniami w odprawie celnej kierowcy tirów postanowili zablokować drogę Zgorzelec - Bolesławiec. Kilka tirów stoi w poprzek na jezdni, kilkadziesiąt innych - na poboczu. Kierowcy są gotowi w każdej chwili dołączyć do blokady. Wczoraj po południu na przejściu w Jędrzychowicach pojawili się policjanci wraz z celnikiem, ale nie udało im się zażegnać konfliktu. Protestujący importerzy uszkodzonych aut, jak przyznali w rozmowie z naszym reporterem, są przygotowani na ewentualną interwencję policji. O użyciu siły wobec protestujących decyduje wojewoda. Tymczasem wojewoda dolnośląski Witold Krochmal raczej nie bierze pod uwagę takiego rozwiązania. - Myślę, że nie trzeba będzie używać siły i odblokowanie granicy nastąpi w drodze negocjacji - powiedział.