Jak poinformował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz, w ostatnich kilku dniach zarzuty postawiono trzem osobom: 40-letniej kobiecie i dwóm 26-letnim mężczyznom. Wszyscy są mieszkańcami Zielonej Góry. Kobieta została zatrzymana na polecenie prokuratora, a mężczyźni, wiedząc, że są poszukiwani, sami stawili się na przesłuchanie. Usłyszeli zarzuty - Kobieta usłyszała zarzut czynnego udziału w zbiegowisku ulicznym, podżegania do czynnej napaści na funkcjonariuszy oraz wywieranie wpływu na wykonywanie czynności przez policję. Prokurator wystąpił o jej aresztowanie, jednak sąd wniosku nie uwzględnił, argumentując, że nie zachodzi obawa matactwa - powiedział Szklarz. Jeden z 26-latków ma zarzut udziału w zbiegowisku, czynnej napaści na funkcjonariusza i wywierania przemocom wpływu na czynności policji. Drugi jest podejrzany o czynny udział w zbiegowisku i znieważenie policjantów. Śledztwo prowadzi prokuratura Wobec mężczyzn zastosowano poręczenia majątkowe w kwotach 5 tys. zł i 2 tys. zł, dozory policji, mają także zakaz przebywania na stadionie żużlowym w trakcie rozgrywania meczów. Śledztwo dotyczące ulicznych zamieszek prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze. Wielu z podejrzanych stanie przed sądem pod zarzutem czynnej napaści na funkcjonariuszy, za co grozi do 10 lat więzienia. Śledczy szacują, że w zamieszkach brało udział ok. 200 ludzi. Z 22 osób, które dotychczas usłyszały zarzuty, cztery same oddały się do dyspozycji prokuratury. Pozostałych podejrzanych zatrzymała policja, w tym dziewięciu podczas samych zajść. W areszcie przebywają dwie osoby. Do zamieszek doszło po śmierci kibica Szklarz zaznaczył, że prokuratura nadal identyfikuje i poszukuje innych uczestników nocnych zajść. Do zamieszek w Zielonej Górze doszło w nocy z 2 na 3 października br. Burdy wybuchły po tym, jak nieoznakowany policyjny samochód potrącił kibica przechodzącego przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Mężczyzna wracał z fety zorganizowanej z okazji zdobycia przez żużlowców zielonogórskiego Falubazu mistrzostwa Polski. 23-latek w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Tłum zaatakował wówczas policjantów, obrzucając ich m.in. kamieniami. Uszkodzone zostały nie tylko radiowozy, ale także inne auta; wybijano witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa i przystanki autobusowe. Rannych zostało 16 funkcjonariuszy. Czekają na opinię zespołu biegłych Śledztwo ws. śmiertelnego potrącenia kibica prowadzi Prokuratura Rejonowa w Świebodzinie (woj. lubuskie). Dotychczas przesłuchano wielu świadków, m.in. kibiców i policjantów. Ich zeznania są rozbieżne, głównie jeśli chodzi o prędkość, z jaką poruszał się radiowóz tuż przed wypadkiem. Prokuratura cały czas czeka na opinię zespołu biegłych zajmujących się odtworzeniem przebiegu wypadku. Pracuje nad tym kilku specjalistów m.in. z dziedziny ruchu drogowego i medycyny sądowej. Jak powiedziała w czwartek Prokurator Rejonowy w Świebodzinie Ewa Grześkowiak, na razie w tej sprawie nikt nie jest podejrzany, a samej opinii biegłych można spodziewać się za 2-3 miesiące. Nie wykluczyła, że zajdzie także potrzeba przeprowadzenia eksperymentu procesowego. Sekcja zwłok wykazała, że ofiara wypadku zginęła na miejscu w wyniku obrażeń głowy, a badania krwi, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Jego stężenie we krwi zmarłego biegli określili na 2,78 promila.