Do wypadku doszło dziś przed godz. 9. Autobusem liniowym PKS z Żar jechało dwanaście osób. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, kierowca autobusu i jeden z pasażerów zmarli na miejscu wypadku na skutek odniesionych obrażeń - poinformowała lubuska policja. Pasażerowie w szpitalu Do Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze trafiło dziesięciu poszkodowanych pasażerów. Pięciu z nich udzielono pomocy ambulatoryjnej i odesłano do domów. - U nas przebywa obecnie pięciu pasażerów, którzy wymagali hospitalizacji. Dwie osoby, w tym jedna z poważnymi obrażeniami jamy brzusznej, są operowane i trafią na oddział intensywnej opieki medycznej - poinformował lekarz naczelny zielonogórskiego szpitala dr Antoni Ciach. Policja zorganizowała objazdy W akcji ratowniczej brało udział dziewięć zastępów straży pożarnej, sześć karetek pogotowia oraz śmigłowiec lotniczego pogotowia z Zielonej Góry - przekazał dyżurny lubuskiej Straży Pożarnej mł. bryg. Dariusz Kaczmarek. Droga jest cały czas zablokowana. Jak dodał Kaczmarek, utrudnienia mogą potrwać do godz. 15-16. - Objazdy prowadzą od Zielonej Góry przez Świdnicę i Ochlę, a od Nowogrodu Bobrzańskiego - przez Klępinę i Ochlę - powiedziała rzeczniczka zielonogórskiej policji kom. Małgorzata Stanisławska. Z wstępnych ustaleń wynika, że kierowca cysterny do przewozu mleka, ale bez ładunku, wpadł na łuku drogi w poślizg, naczepa cysterny wychyliła się na przeciwny pas ruchu i zahaczyła o przednią stronę autobusu, który wpadł do rowu. RMF FM na miejscu wypadku Reporterowi RMF FM udało się porozmawiać z panem Waldemarem Raczyńskim, który jechał feralnym autobusem. - Ja jechałem autokarem z dzieckiem. Miałem usiąść zaraz za kierowcą, ale usiadłem dalej. Na łuku drogi jechała z naprzeciwka cysterna. Wpadła w poślizg i zaczęła tak bokiem sunąć na nas. Kierowca zdążył tylko trochę odbić w prawo. Dwa potężne uderzenia - pierwsze w cysternę, ludzie zaczęli "latać" po autokarze - a drugie uderzenie w drzewo. Zginął kierowca i pasażer, który siedział za nim - opowiadał mężczyzna. Pan Waldemar przyznał, że miał wyjątkowe szczęście. - Zawsze siedzę w autokarze obok kierowcy albo zaraz za nim, żeby dobrze widzieć, bo sam jestem kierowcą. Teraz też miałem tak usiąść, ale poszedłem na środek autokaru. Dzięki temu mam tylko lekkie obrażenia głowy - dodał pan Waldemar. Źródło: Agencja TVN/TVN24