Cieszą się przede wszystkim z tego, że znikną gigantyczne kolejki samochodów na granicach. W nocy z 20 na 21 grudnia podniesione zostaną szlabany na przejściach z Litwą, Czechami, Słowacją i Niemcami, a równocześnie zwiększą się kontrole na odcinkach z Ukrainą, Białorusią i Rosją, bo tu przebiegać będzie zewnętrzna granica układu. Dla mieszkańców Łęknicy, graniczącej z niemieckim Bad Muskau, kolejki samochodów oznaczały często paraliż komunikacyjny miasta. "Na piechotę nigdy nie było problemów, ale żeby wjechać tam samochodem - dramat" - mówi mieszkaniec Łęknicy, pan Michał. Jego kolega także uważa, że zniesienie kontroli paszportowej ułatwi przede wszystkim ruch samochodów. "Będzie jak na granicy niemiecko-holenderskiej. Naprawdę bez granic" - powiedział. Kolejki samochodów sięgające kilku kilometrów ustawiały się również po niemieckiej stronie, w Bad Muskau. "Kierowcy czynili cuda, by dostać się do kolejki, nie stając na jej końcu. Ile tu było trąbienia, słownych potyczek" - mówi Ulrike Steier, która mieszka tuż nad Nysą Łużycką, niedaleko przejścia granicznego. Według pani Steier, jedynym dobrym sposobem przedostania się do Łęknicy był rower lub własne nogi, bo już od początku lat 90. ruch pieszy odbywał się płynnie, a kontrola paszportowa była formalnością. "Pokazywałam dowód osobisty, często nawet nie zatrzymując się" - mówi. Dla jej znajomej, pani Hilde, bliskość granicy oznaczała w miarę normalne życie. "Jestem emerytką, syn nie pracuje. W Łęknicy na targowisku (jedno z największych w Lubuskiem -red.) wszystko jest kilka razy tańsze. Życie w Niemczech jest droższe: wyższe czynsze, drogie usługi. A w Polsce same cenowe okazje" - wyliczała. Mieszkańcy Gubina i graniczącego z nim Guben są zgodni w ocenie rozszerzenia strefy Schengen. - Od lat nasze miasta współpracują, sąsiadujemy ze sobą, kupujemy u siebie różne towary. Teraz może częściej pozwolę sobie na wypady do Zielonej Góry (60 km od Gubina- red.) - przewiduje Walter Latze. - Do tej pory nie miałem ochoty wystawać w kolejkach na granicy". - Szybciej zrobimy zakupy w Niemczech. Koniec z kolejkami. No chyba, że Niemcy staną z patrolem kilkadziesiąt metrów za mostem (na Nysie Łużyckiej- red.) i będą wszystkich "haltować" - uważa pani Agata z Gubina. "Co się zmieni poza tym? Chyba nic wielkiego" - dodała. Niektóre niemieckie media straszyły, że rozszerzenie strefy Schengen oznacza napływ do Niemiec fali polskich przestępców, a polskie media donosiły o masowym uzbrajaniu w alarmy niemieckich domów na pograniczu. Jednak według mieszkańców tych terenów, są to "medialne bzdury", pisane przez ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o życiu w pobliżu granicy. Zarówno w niemieckim Guben jak i w Bad Muskau, od lat w sklepach możemy znaleźć polskie napisy, honorowane są płatności w polskich złotych, zdarza się nawet, że pracownicy sklepów mówią po polsku. Władze miast współpracują ze sobą, organizując różne przedsięwzięcia gospodarcze, kulturalne, itp. Co się zmieni po rozszerzeniu strefy Schengen? "Jeśli ceny się nie wyrównają, to Niemcy dalej będą chodzić do naszych dentystów, fryzjerek i kosmetyczek. My z kolei dalej będziemy zaglądać do ich sklepów. Sporo tam rzeczy jest tańszych. Ale nie będzie już tej fizycznej bariery. Będzie jak w prawdziwej Unii Europejskiej" - podsumował pan Remigiusz z Łęknicy.