Nowosolscy szczypiorniści zaczęli niedzielne spotkanie ze Spartakusem Zielona Góra fatalnie. W ich poczynaniach było sporo nerwowości, niedokładnych zagrań i nieskutecznych ataków. Początek meczu zdecydowanie dla zielonogórzan, którzy po kilku minutach prowadzili już 5:1. Po okresie bardzo słabej gry nowosolanie zaczęli odrabiać straty. Na przerwę schodzi przegrywając 11 do 15. O pierwszej połowie, patrząc na to, co na boisku działo się w drugiej części, chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Podopieczni Krzysztofa Jaworskiego wyszli diametralnie odmienieni. Zagrali z zębem i zaczęli odrabiać straty. Skuteczne ataki nowosolan kończył głównie Szymon Karp, który tego dnia zdobył aż jedenaście bramek. Spotkanie zakończyło się wynikiem 25:25. wynik mógłby być inny, gdyby nowosolanie wykorzystali przynajmniej jeden z pięciu przestrzelonych rzutów karnych. - Faktycznie skuteczność nie była tego dnia naszą najmocniejszą stroną, ale cieszy fakt, że chłopcy po raz kolejny pokazali charakter i walkę do ostatniej sekundy - podsumowuje K. Jaworski. - Na pochwałę zasługuje cały zespół bo podniósł się po bardzo słabej pierwszej połowie - dodaje. W najbliższą niedzielę dojdzie do rewanżu obu zespołów. Zwycięstwo przybliży nowosolan do awansu do ćwierćfinału Mistrzostw Polski. Początek spotkania o 12.30. W sobotę swoje spotkania rozegrali także juniorzy młodsi, podopieczni Roberta Kołodyńskiego, oraz młodzicy prowadzeni przez Zbigniewa Malaczewskiego. Pierwsi ulegli Spartakusowi 21 do 37, a młodzicy także przegrali 12 do 46. Marek Grzelka