W najlepszym wypadku na zabieg może liczyć za rok, a to za długo by czekać - mówi zrozpaczona Ilona Kosecka (26 l.), mama Laury. Dziewczynka urodziła się 8 listopada ub.r. ze zrośniętym przełykiem. Dobę po porodzie przewieziona z Żar do Zielonej Góry trafiła na stół operacyjny. - Podczas badań lekarze stwierdzili u niej coś znacznie poważniejszego. Gdy tuż po porodzie usłyszałam od lekarzy o wadzie serduszka córeczki, czułam, jakby świat zwalił mi się na głowę. Zaraz potem przyszła nadzieja. Lekarze powiedzieli, że jest dla niej szansa. Czekają ją trzy operacje - opowiada I. Kosecka. - Następnego dnia przeszła kolejny zabieg, tym razem na sercu. Wstawiona zastawka miała pomóc pompować krew. Ale do 10 miesiąca życia muszą wymienić jej implant na większy. To już za miesiąc... Liczyliśmy, że do tej pory uda się znaleźć jej miejsce w jakiejkolwiek klinice w Polsce, ale na próżno. Wszędzie każą nam czekać. Ale nasze maleństwo ma już coraz mniej czasu. Nadzieja za pieniądze Rodzice Laury od lekarzy usłyszeli o niemieckiej klinice, w której robi się to "od ręki". Koszt operacji znacznie przewyższa ich możliwości. Jeden zabieg w klinice uniwersyteckiej w Monachium, która podjęłaby się zabiegu kosztuje 17 tys. euro, blisko 60 tys. zł. Podjęli dramatyczną walkę o życie córeczki. Ilona z mężem wychowują jeszcze dwuletniego Gracjana. Mama nie może pracować, bo córka wymaga całodobowej opieki. Jest bardzo wrażliwa, przez zwyrodnienie przełyku je o połowę mniej niż inne dzieci w jej wieku, przez to jest słabsza. Gracjan wie, że jego siostrzyczka nie może się przeziębić. Więc gdy on zachoruje, nie wchodzi do jej pokoju, nie pije z jej butelek. Jak na dwulatka jest wyjątkowo opiekuńczy. - Laura ledwie zakaszle, od razu dostaje zapalenia płuc, ostatnio to i tak cud, że przez 1,5 miesiąca nie chorowała. Wszystkie pieniądze idą na szpitale, konsultacje, wizyty kontrolne. Pomaga nam rodzina, bez nich nie dalibyśmy rady. Sami jesteśmy w stanie uzbierać jakieś 20 tys. zł - opowiada Ilona. 60 tys. zł to dla niej i Tomasza (30 l.) gigantyczne pieniądze. Myśleli o przesunięciu terminu zabiegu, ale lekarze mówią, że to konieczność. - Teraz albo... - przerywa, po policzkach lecą jej łzy - Musimy zdobyć tę kwotę, choćby nie wiem co. Laura musi żyć. Cieszymy się każdą chwilą jej życia, każdym uśmiechem. To one dodają nam siły. Nie dopuszczam myśli, że możemy ją stracić - mówi uśmiechając się do córeczki. Ilona założyła już numer specjalnego konta, na które można wpłacać pieniądze na leczenie. Na dniach znajdzie się na liście fundacji Cor Infantis, zbierającej pieniądze na ratowanie zdrowia i życia dzieci z wrodzonymi wadami serca. Liczy na wielkie serca ludzi. Lucyna Makowska Nie pozwólmy umrzeć Laurze. Liczy się każda złotówka. Pieniądze na operację można wpłacać na konto Bank Zachodni WBK S.A. we Wrocławiu, oddział w Lubsku 80 1090 1564 0000 0001 0968 3130.