Gombrowicz strasznym pisarzem był. Na tyle strasznym, że przeraził się go Roman Giertych i były minister postanowił skreślić go z listy lektur obowiązkowych. Edward Gramont Gombrowicza nie skreślił, wręcz przeciwnie, na podstawie jego powieści napisał i wyreżyserował sztukę. - Jestem naprawdę ukontentowany z pasjonującej przygody, jaką zaliczyłem w tym roku by napisać scenariusz spektaklu "Trans Atlantyk" Witolda Gombrowicza. Być może wielu ludzi ma problem z odczytaniem Gombrowicza, z akceptacją jego twórczości, dowody tego są aż nadto widoczne - ja muszę przyznać, problemów takich nie miałem - dotknąłem go, tak jak on dotknął mnie, do głębi i teraz przezywam radość twórcy, gdyż udało mi się skonstruować scenariusz na miarę mojego talentu z wyraźnym zaznaczeniem, że nie korzystałem z żadnych gotowych wzorów - o pracy nad scenariuszem mówi E. Gramont. Terminus (nie)klasyczny Warto zaznaczyć, że nie po raz pierwszy Terminus A Quo sięga po klasykę. Jednak jak na alternatywny teatr przystało nie do końca poddaje się formom typowym dla teatru klasycznego. Dowodem tego jest choćby scenografia stworzona przez Edwarda Gramonta oraz Cezarego Molendę. Na pokładzie tytułowego Trans-Atlantyku zasiadają także wszyscy widzowie. Od samego początku jasne jest, że aktorzy opanują całą dostępną im przestrzeń. Wpływają tym na dynamikę spektaklu, wymuszają na widzach ciągłe śledzenie bohatera i akcji, wędrowanie pomiędzy Argentyną, Polską i rzeczywistością senną. Dynamika i nastrój, wynikające z wszystkiego co na spektakl się składa, z konstrukcji scenariusza, scenografii, muzyki, gry aktorów, sprawiają, że w blisko godzinnej sztuce nie ma czasu na nudę. Taka nasza emigracja W sierpniu 1939 roku w pierwszy rejs z Gdyni do Argentyny wypłynął transatlantyk "Chrobry". Na jego pokładzie znajdował się Witold Gombrowicz. Gdy statek wypływał z powrotem do Europy, pisarz nie wsiadł na jego pokład. W tym właśnie momencie rozpoczyna się terminusowski "Trans-Atlantyk". Gombrowicz pierwsze dni pobytu w Buenos Aires spędza wśród polskich emigrantów. W rolę młodego literata znakomicie wcielił się Eliasz Gramont. Znakomicie, bo to właśnie na jego barkach spoczął niemal cały ciężar sztuki. To on nakłaniał Polaków do wyzwolenia z polskości, wyjścia poza formę, jaką nakłada na nich ojczyzna i społeczeństwo. Na uwagę zasługują jeszcze dwie kreacje aktorskie: Cieciszewski w interpretacji Cezarego Molendy i minister Kosiubidzki - w tej roli zobaczyliśmy Tomasza Rybarczyka. Bezradni, bierni wobec protokołu, z każdym niemal słowem obnażali swoje słabości, doprowadzając publiczność do śmiechu. W spektaklu wystąpili także Konrad Gramont w roli barona, Anna Młynarczyk - anioł, w podróżującym tłumie zobaczyliśmy: Irenę Kasprzak, Agatę Wojtkowiak, Adriannę Boś, Danutę Cieplicka, Darię Gapińską, Katarzynę Woźniak i Annę Rybarczyk oraz w roli kapitana wystąpił Edward Gramont. ark