Jego ciało wyłowili w sobotę strażacy - poinformował Artur Chorąży z zespołu prasowego lubuskiej policji. Poszukiwania wędkarza rozpoczęły się w piątek wieczorem, po tym jak zaniepokojona rodzina zgłosiła policji, że nie wrócił do domu. Na parkingu nad jeziorem Dąbie (niedaleko miejscowości o tej samej nazwie - przyp. red.) znaleziono samochód mężczyzny, a na tafli lodowej przerębel i akcesoria wędkarskie. Tego dnia poszukiwania prowadzone z lodu nie przyniosły efektów. W sobotę pod wodę zeszli płetwonurkowie ze straży pożarnej. Znaleźli ciało wędkarza - 55-letniego mieszkańca Przylepu (Lubuskie). - W Lubuskiem od kilku dni akweny są skute lodem. Jego pokrywa nie jest jednak jeszcze na tyle gruba, by być w pełni bezpieczną. Apelujemy o rozsądek - powiedział policjant.