- Pewnie każdemu zdarzyło się, że po uroczym wieczorze w tajemniczy sposób znalazł się w domu. Dla nas sprawa jest prosta, odprowadza ich czarny kot - mówi gazecie Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego. To właśnie on wpadł na trop legendy podczas "wieczornych narad" z dyrektorem domu kultury. - Postanowiliśmy sami poszukać kota i udało się - dodaje Sauter. Burmistrz dość szybko i arbitralnie ocenił, że kot odprowadza już 400 lat i musi stać się atrakcją turystyczną miasteczka. - Każdy może przyjechać do Bytomia Odrzańskiego, pobawić się do rana i nie musi się o nic martwić, bo mamy kota - mówi burmistrz. Okazuje się, że bytomski zwierzak spełnia nawet życzenia. Wystarczy pocałować go w kitę. Bytomianie - jak informuje gazeta - szybko polubili kota i przyzwyczaili się do nowej 400-letniej legendy. Ba, dość swobodnie zaczęli ją modyfikować - Kot owszem, spełnia życzenia, ale pod jednym warunkiem. Trzeba mieć ponad 4 promile - śmieje się jeden z mieszkańców. Dziennikarze gazety dotarli do dwóch bytomian, którzy potwierdzają, że mieli kontakt z legendarnym zwierzakiem. - Przyznajemy, zdarzyło się i to nie raz - mówili ze skruchą, ale i z dumą Zdzisław Zarówny i Antoni Bernat. - W takich chwilach dla człowieka to bardzo ważne, że jest ktoś kto otacza opieką - opowiadają panowie. Rzeźba jest wykonana z żywicy epoksydowej. Dlaczego nie z brązu? - Większość pomników Papieża w tym kraju jest z żywicy, więc nie ma się czego wstydzić. Zresztą brąz był za drogi. Ta rzeźba kosztowała 20 tys. zł, z brązu wychodziło 200 tys. Ale jestem przekonany, że za 100 lat, kiedy bytomianie już przyzwyczają się do kota, a miasto będzie bogatsze, uczci go brązem - mówi Sauter.