Jedna z plotek, która "krąży" po mieście głosi, że zaginionego Łukasza Bonickiego znaleźli strażacy w kanale portowym. Inna, że pocięte nożem ciało porzucono na ul. Odrzańskiej. Tymczasem policja dementuje sensacyjne doniesienia o rzekomym odnalezieniu 19-latka: - Pierwsza plotka wzięła się stąd, że strażacy na naszą prośbę przed trzema tygodniami rzeczywiście szukali zaginionego w kanale portowym, ale sprawdzali tylko kolejny trop, o którym powiadomił nas jeden z mieszkańców miasta - mówi Robert Kołodziej z zespołu poszukiwawczego nowosolskiej komendy. Jednocześnie dementuje wszystkie opowieści o odnalezionym martwym Łukaszu. - Nadal trwają poszukiwania - podkreśla. Koleżanka nic nie wie O zaginięciu chłopaka rodzina zawiadomiła policję po dwudziestu godzinach. Funkcjonariusze dane personalne Łukasza wprowadzili do ogólnokrajowego systemu policyjnego osób zaginionych. Przesłuchani zostali jego znajomi, którzy feralnego dnia pili z nim alkohol. Skontaktowano się również z jego sympatią. Jednak jak się okazało ich znajomość była powierzchowna a dziewczyna nie miała pojęcia o zniknięciu Łukasza. Przeczesano rejon nadodrzański i tereny przy ul. Wodnej, bo zachodziło prawdopodobieństwo, że tamtędy mógł iść do domu na Pleszówek. Patrole policyjne sprawdziły dokładnie miejskie skwery i parki. - Odkąd chłopak zaginął, sam dwukrotnie objechałem miejsca, w które ewentualnie mógłby trafić, w tym między innymi izbę wytrzeźwień. Bez skutku - tłumaczy R. Kołodziej. Poszukiwany poszukiwanemu nierówny Mimo to pojawiły się spekulacje i zarzuty do policji, że w sprawie zaginięcia Łukasza robi zbyt mało. R. Kołodziej odpowiada, że policjanci działają w ramach określonych procedur. Zaginięcia dzieli się na dwie kategorie. Jeżeli zaginie osoba starsza, chora, niedołężna, z zanikami pamięci, lub dziecko do 13 roku życia, poszukiwania wyglądają inaczej niż w przypadku, kiedy zgłoszone zostaje zaginięcie osoby dorosłej, zdrowej, świadomie podejmującej decyzje. - Łukasz to osoba młoda, samodzielna, pełnoletnia i nieupośledzona, rodzice nie zgłaszali próby samobójczej, a on sam nie zostawił listu pożegnalnego. Nie było podstaw do tego, żeby włączyć go do pierwszej kategorii. Mimo to w sprawie jego poszukiwań zrobiliśmy dużo więcej - zapewnia R. Kołodziej. Wielka zagadka Policja podjęła kolejne działanie, które może naprowadzić na ślad zaginionego. Do poszukiwań zostaną włączone dwa psy tropiące. Zwierzęta przyjadą specjalnie z Poznania. - Potrafią wytropić ślad nawet przy tak niskich temperaturach jakie są teraz. Natomiast same nie mogą długo przebywać na mrozie, bo intensywnie węszącym psom szybciej wychładza się organizm - tłumaczy policjant z komórki poszukiwań. Od początku roku na terenie powiatu zgłoszono zaginięcie dziewięciu osób. W ubiegłym roku ślad zaginął po 70 osobach. Większość z tych spraw została rozwiązana, sześciu mieszkańców policja nadal szuka. Wśród osób zgłoszonych jako zaginione zdarzają się takie, które wyjechały za granicę i nie utrzymują kontaktów z rodziną i znajomymi. - Ci z kolei martwiąc się o zdrowie i życie swoich bliskich, zgłaszają sprawę do nas - opowiada R. Kołodziej. Poszukiwania są przerywane po dziesięciu latach, po piętnastu zaginioną osobę uznaje się za zmarłą. Sprawa zniknięcia młodego nowosolanina to na razie wielka zagadka, zresztą nie tylko dla policjantów. - Telefonów w tej sprawie mam mnóstwo, każdy sygnał sprawdzamy. Dla mnie osobiście to jedna z najtrudniejszych spraw, nad którymi pracowałem - przyznaje R. Kołodziej. Mariusz Pojnar