Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że w niedzielę 61-latek poszedł sprawdzić stan wody w Nysie Łużyckiej. Rzeka po ostatnich roztopach szybko przybiera . Kiedy nie wracał, jego syn wezwał pomoc. Obaj mężczyźni pracują w elektrowni. W miejscu, do którego udał się 61-latek, ratownicy zauważyli na śniegu ślady mogące sugerować, że ześlizgnął się z nasypu do wody. Na miejsce wezwano płetwonurków ze straży pożarnej, ale z uwagi na wysoki stan rzeki, wartki nurt i oblodzenie, poszukiwania pod wodą zostały odwołane. - Cały czas uznajemy mężczyznę za zaginionego, ale prawdopodobnie pomiar poziomu wody w rzece zakończył się dla niego tragiczne - powiedziała Zgolak-Suszka. Elektrownia wodna Przysieka została wybudowana w 1905 r. na prawym brzegu Nysy Łużyckiej. Po zniszczeniach wojennych została odbudowana, a kilka lat temu przeszła modernizację.