Zbrodnia, do której doszło 27 marca w Przewozie wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami małej miejscowości w Lubuskiem, ale całą Polską. Tego feralnego i ostatniego dla trzylatki dnia życia jej matka spożywała wraz z swoim kolegą alkohol. Niestety dobiegający do uszu 67-latka płacz dziewczynki doprowadził go do furii. Chcąc ją "uspokoić" użył drewnianej pałki, którą wymierzył jej dotkliwe ciosy. Ostatecznie pijany mężczyzna - we współpracy z matką dziewczynki - wrzucił ciało dziecka do studni. Jak wykazała sekcja zwłok, trzylatka jeszcze żyła, w momencie gdy ją wrzucano do studni. Świadkiem drastycznej zbrodni był pięcioletni brat Sandry. To właśnie on powiadomił sąsiadkę i policję. Na miejscu tragedii odbyła się już wizja lokalna, której fragmenty można było obejrzeć w programie TVN "Uwaga". Detaliczny i beznamiętny opis zbrodni zrelacjonował policjantom 67-letni morderca. - Musiałem uderzyć w brzuch albo w głowę - opisywał. - Wiem, że tu gdzieś z główki krew leciała - dodał. Takie szokujące fragmenty "spowiedzi zabójcy" można przeczytać na stronie tvn.24. - Schwytałem ją, nie? Ale patrzę, że się nie rusza. No to wziąłem szmatę, zawinąłem, rzuciłem na dwór - opisywał beznamiętnie. 67-latkowi postawiono zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie.