Żaden obcy nie przejdzie niezauważony korytarzem szkolnym nie natykając się na czujne oko kamery. A jest ich aż szesnaście. Do tego dochodzą dwa monitory, na których na bieżąco można oglądać, co dzieje się w szkole. Jeden stoi w gabinecie dyrektora, drugi w kantorku woźnej. Cały sprzęt kosztował 19 tys. złotych. Pieniądze pochodzą z programu byłego ministra edukacji Romana Giertycha. Tylko 2 tys. zł z tej sumy wyłożył bytomski samorząd. Szkoła jest wyróżniona, większość placówek dostała po 8 tys. zł. Dzieci nie czują się inwigilowane. Nie popadajmy w przesadę, kamer nie zainstalowaliśmy przecież w toaletach - zapewnia Stefania Mirecka, dyrektor Zespołu Szkół w Bytomiu Odrzańskim - Maluchy wiedzą, że kamery czuwają także nad ich bezpieczeństwem, bo eliminują zachowania agresywne. Szkolne urwisy mają natomiast świadomość, że jeśli zbiją szybę albo coś zniszczą, wszystko zostanie nagrane i poniosą surowe konsekwencje. Kamera to taki straszak. Dyrektor przyznaje, że odkąd zamontowano sprzęt, w mieście rozeszła się wieść i już nikt nieproszony do szkoły nie zagląda. Istnienie monitoringu na pewno nie uśpi czujności nauczycieli. Podczas przerw odbywają się regularne dyżury - dodaje pani Stefania. Nagranie z szesnastu kamer są magazynowane na dysku twardym w komputerze. W razie potrzeby można je bez problemu odtworzyć. Sprzęt sprawdza się doskonale. W każdej chwili mogę obserwować dowolne miejsce w szkole, wystarczy jedno, dwa kliknięcia myszką - mówi Izabela Glińska, pracownik szkoły.