Sprawa dotyczy zabójstwa, gwałtu i rabunku na 33-letniej kobiecie, do którego doszło w nocy z 26 na 27 listopada 1987 r. przy ul. Chopina w Zielonej Górze. Ustalenia ówczesnych organów ścigania (prokuratury wojewódzkiej i MO) pozwoliły na zatrzymanie i przestawienie zarzutów 27-letniemu wówczas mężczyźnie, jednak w grudniu 1988 r. śledztwo umorzono z powodu braku wystarczających dowodów popełnienia przestępstwa przez podejrzanego. Jednocześnie podczas prowadzonych w tamtym czasie czynności procesowych zabezpieczono do dalszej analizy ślady biologiczne, m.in. mikrowłókna pod paznokciami i na odzieży ofiary. Szklarz wyjaśnił, że śledczy mając obecnie do dyspozycji nowe możliwości badawcze, postanowili wrócić do tej sprawy. W lutym 2012 r. powołano biegłych z dziedziny badań DNA, przekazując im materiał porównawczy pochodzący od podejrzewanego. - W opiniach biegłych na powierzchni włosów denatki znajduje się materiał genetyczny, który z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością pochodzi właśnie od oskarżonego - powiedział Szklarz. Dodał, że z uwagi na ujawnienie nowych, istotnych dowodów w połowie stycznia ub. roku prokurator apelacyjny w Poznaniu wznowił umorzone postępowanie przeciwko mężczyźnie, które zakończyło się przedstawieniem mu zarzutu zabójstwa na tle seksualnym. W akcie oskarżenia prokuratura wskazuje, że oskarżony dopuścił się rabunku, gwałtu i zabójstwa 33-latki, jednak z uwagi na przedawnienie dwóch pierwszych przestępstw stanie przed sądem jedynie pod zarzutem zabójstwa. 54-latek przebywa w areszcie, grozi mu od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, albo dożywocie.