Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze. Jak poinformował we wtorek Artur Chorąży z zespołu prasowego lubuskiej policji, "trzy osoby odpowiedzą za zbrodnię, jaką jest handel ludźmi w celu seksualnej eksploatacji. Grozi im kara wiezienia na okres nie krótszy niż trzy lata". Pozostałym oskarżonym zarzucono czerpanie korzyści z nierządu. Grozi im do trzech lat więzienia. Zainteresowanym pracą kobietom z Białorusi, Polski, Litwy i Rosji (w śledztwie ustalono ok. 50 poszkodowanych) mówiono, że będą zatrudnione jako barmanki lub kelnerki. Werbowała je m.in. Ukrainka, współpracująca z właścicielami posesji w Łęknicy, w Lubuskiem. Dopiero na miejscu, w lokalu gdzie miały pracować, kobiety dowiadywały się co je czeka. "Były sprzedawane po ok. 500 euro i musiały te pieniądze "odpracować". W nocy posesja była zamknięta. Po podwórzu ogrodzonym płotem z drutu kolczastego podłączonego do prądu biegały psy. To sprawiało, że kobiety nie podejmowały prób ucieczki" - powiedział Chorąży. Na ślad gangu zajmującego się sutenerstwem i handlem kobietami lubuscy policjanci wpadli w lutym ub. roku. Wówczas to w Łęknicy zatrzymano dwoje Polaków oraz Ukrainkę. Według policji cudzoziemka zajmowała się werbowaniem kobiet. W toku śledztwa ustalono też 20 innych osób, które brały udział w tym procederze i czerpały z niego korzyści. Troje z oskarżonych stanie przed sądem z aresztu, pozostali będą odpowiadać z wolnej stopy.