Wcześniej skazał go za to na pół roku darmowej pracy po 30 godzin miesięcznie. - Sąd doszedł do przekonania, że czyn ten zaistniał sąd jednak analizując tę sprawę, doszedł do przekonania, iż społeczna szkodliwość czynu, którego dopuścił się oskarżony, nie przekracza stopnia znikomości pozwalającego na uznanie jego czynu jako przestępstwo - odczytał w uzasadnieniu sędzia. Sąd uznał także, że czyn miał charakter jednostkowy i incydentalny, gdyż oskarżony wystąpił o założenie licznika. 16 sierpnia ubiegłego roku gorzowianin przeprowadził się do mieszkania komunalnego przy ul. Koniawskiej w Gorzowie. Wystąpił o założenie licznika prądu do Eneii i zapłacił za niego 100 zł. Tego samego dnia, zanim jeszcze licznik założono, do jego drzwi zapukali policjanci, zarzucając mu używanie prądu. Szkodę oszacowano na 95 groszy. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do nielegalnego poboru energii elektrycznej. W akcie oskarżenia szkoda została zaokrąglona do 1 zł, a Sąd Grodzki w Gorzowie wyrokiem nakazowym skazał sprawcę na pół roku pracy społecznej na rzecz miasta, po 30 godzin miesięcznie. Gorzowianin zgłosił sprzeciw od wyroku nakazowego i sprawa z urzędu trafiła na wokandę. Po czwartkowym posiedzeniu sądu i wydaniu postanowienia o umorzeniu sprawy i pokryciu jej kosztów przez Skarb Państwa 65- latek nie ukrywał rozczarowania. Dziennikarzom powiedział, że nie ukradł prądu i nie czuje się winny. - Jestem bardzo zdenerwowany, ale co było, nich pozostanie. Raczej już się nie będę odwoływał, bo nie ma po co tu przychodzić w ogóle - powiedział po wyjściu z sali rozpraw.